poniedziałek, 7 lutego 2011


Żądanie 33

Kochaj bliźniego swego z takim samym poświęceniem, z jakim zabiegasz o własne dobro

… jak siebie samego. (Mt 22:39)

W niniejszym rozdziale zajmiemy się bliżej samym przykazaniem, a zwłaszcza miażdżącym zwrotem „jak siebie samego”. Przykazanie „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” jest bardzo radykalne. Mówiąc radykalne mam na myśli to, że dotyka ono istoty naszej grzesznej natury, objawia ją i z pomocą łaski Bożej burzy jej fundamenty.

Źródło grzechu: pragnienie osiągnięcia szczęścia niezależnie od Boga

Źródłem naszej grzeszności jest pragnienie osiągnięcia osobistego szczęścia niezależnie od Boga i niezależnie od szczęścia innych w Bogu. Proszę o uważne przeczytanie tego. Pozwólcie, że powtórzę to stwierdzenie: Źródłem naszej grzeszności jest pragnienie osiągnięcia osobistego szczęścia niezależnie od Boga i niezależnie od tego, czy inni znajdą swoje wieczne szczęście w Bogu. Wszelki grzech wyrasta z pragnienia bycia szczęśliwym w oddzieleniu od Boga oraz w oddzieleniu od dobra innych. Przykazanie Jezusa dotyka istoty naszej grzeszności, obnaża i przecina ją.

Istota naszej grzeszności jest nazywana także pychą. Pycha jest aroganckim założeniem, że możemy być szczęśliwi niezależnie od źródła naszego szczęścia - Boga, a także bez dbałości o to, czy inni odnajdą swoje szczęście w Bogu. Pycha jest skażonym i zdemoralizowanym zamiłowaniem do bycia szczęśliwym. Jej skażenie wynika z dwóch rzeczy:

1. odrzucenia postrzegania Boga jak jedynego źródła prawdziwej i trwałej radości;

2. odrzucenia postrzegania innych ludzi jako wyznaczonych przez Boga odbiorców naszej radości w nim.

Jeśli z pragnienia bycia szczęśliwym usunie się Boga jako źródło naszego szczęścia oraz ludzi jako współuczestników naszego szczęścia w Bogu, wówczas to, co pozostanie jest motorem pychy. Pycha to jest zabieganie o szczęścia wszędzie, byle nie w chwale Bożej oraz bez zabiegania o dobro innych ze względu na Boga. To jest źródło wszelkiego grzechu.

Co oznacza „jak siebie samego”?

Jezus powiedział: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Przykazaniem tym dotknął podstawy naszej grzeszności. W jaki sposób? Przykazanie to można sparafrazować następująco: „Zacznę od twojej wrodzonej, głęboko zakorzenionej i definiującej twoje człowieczeństwo cechy – miłości własnej. Moje przykazanie brzmi: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Kochasz samego siebie, to jest oczywiste. Nie nakazuję ci tego, przyjmuję, że tak jest. Wszyscy macie silny instynkt samozachowawczy i samospełnienia. Każdy z was chce być szczęśliwy. Każdy z was chce żyć z satysfakcją. Chcecie mieć dla siebie pożywienie, odzież. Chcecie miejsca, w którym możecie sami mieszkać. Chcecie ochrony przed przemocą skierowaną przeciwko wam. Chcecie sensownych oraz przyjemnych rzeczy, którymi wypełniacie swoje dni. Chcecie przyjaciół, aby was lubili i spędzali z wami trochę czasu. Chcecie, aby wasze życie liczyło się. Wszystko to jest przejawem miłości własnej. Miłość własna jest głębokim pragnieniem zmniejszenia bólu i pomnożenia szczęścia”. To właśnie ma na myśli Jezus mówiąc „jak siebie samego”.

Wszyscy bez wyjątku mamy tę jakże ludzką cechę. To właśnie ona sprawia, że robimy takie czy inne rzeczy. Nawet samobójcy targają się na własne życie z powodu miłości własnej.[1] W poczuciu całkowitego bezsensu, beznadziei oraz odrętwienia wywołanego depresją, dusza samobójcy mówi: „Nie może być już gorzej, niż teraz. Chociaż nie wiem co zyskam przez śmierć, to jednak wiem przed czym ucieknę”. Tak więc samobójstwo jest próbą ucieczki przed sytuacją nie do zniesienia.

Jezus rozpoczyna od rzeczy oczywistej aby wykorzystać dobro miłości własnej

Jezus mówi więc: „Zacznę od tej miłości własnej. Wiem, że ją masz i że jest ona wspólna wszystkim ludziom. Nie musisz się jej uczyć, gdyż ona pojawia się wraz z twoim człowieczeństwem. To mój Ojciec ją stworzył i jest ona sama w sobie i sama z siebie rzeczą dobrą”. Nie jest złem łaknąć. Nie jest złem pragnienie ogrzania się w zimie. Nie jest złem pragnienie bezpieczeństwa w sytuacji kryzysowej. Nie jest złem pragnienie bycia zdrowym w czasie epidemii. Nie jest złem pragnienie bycia lubianym przez innych. Nie jest złem pragnienie, by twoje życie w jakiś sposób wyróżniało się i miało sens. Miłość własna była definiującą cechą człowieka jeszcze przed upadkiem w grzech i sama w sobie nie jest zła.

To, czy stała się w twoim życiu rzeczą złą okazuje się dopiero po twojej reakcji na przykazanie Jezusa: „Kochaj bliźniego swego tak, jak kochasz samego siebie. Oznacza ono: Tak jak sam pragniesz się najeść kiedy jesteś głodny, tak samo chcieć nakarmić swojego bliźniego kiedy on jest głodny. Tak jak sam pragniesz się ładnie ubrać, tak samo pragnij ładnego ubioru dla swojego bliźniego. Tak jak sam trudzisz się, aby mieć wygodne miejsce w życiu, tak też pragnij wygodnego miejsca do życia dla swojego bliźniego. Tak jak zabiegasz o to, aby być bezpiecznym i wolnym od nieszczęść i przemocy, tak też staraj się o wygodę i bezpieczeństwo swojego bliźniego. Tak jak sam szukasz przyjaźni, tak też bądź przyjacielem dla swojego bliźniego. Tak jak chcesz, aby twoje życie liczyło się i miało sens, tak też pragnij, aby życie twojego bliźniego miało taki sam sens. Tak jak sam zabiegasz, aby mieć dobre stopnie, tak staraj się pomóc swojemu bliźniemu, aby mógł mieć dobre stopnie. Tak jak lubisz czuć się mile widziany w nowym towarzystwie, tak też staraj się, aby inni czuli się mile widziani. Postępuj z innymi tak, jak sam chciałbyś, aby inni postępowali z tobą.

zabieganie o własne dobro jest miarą ofiarnego dawania

Innymi słowy uczyń zabieganie o własne dobro miarą swojej ofiarności. Jezus powiedział: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”, przy czym słowo „jak” jest tutaj bardzo radykalnym określeniem: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Sens wypowiedzi z tym tak bardzo ważnym słowem „jak”, można przedstawić następująco: Jeśli energicznie zabiegasz o własne szczęście, wobec tego równie energicznie zabiegaj o szczęście swojego bliźniego. Jeśli jesteś twórczy w zabieganiu o własne szczęście, bądź twórczy w zabieganiu o szczęście swojego bliźniego. Jeśli jesteś wytrwały w zabieganiu o własne szczęście, bądź wytrwały w zabieganiu o szczęście swojego bliźniego.

Innymi słowy Jezus mówi nam nie tylko to, aby starać się dla swojego bliźniego o to samo, o co zabiegamy dla siebie samych, ale także aby zabiegać o te rzeczy w taki sam sposób – z tą sama gorliwością, energią, kreatywnością i wytrwałością. I z takim samym zaangażowaniem – na śmierć i życie, kiedy stoisz w obliczu zagrożenia. Uczyń zabieganie o własne dobro miarą swojej ofiarności. Porównaj swoje starania o szczęście innych z tym, jakie powinny one być na podstawie swoich zabiegów o własne szczęście. W jaki sposób zabiegasz o swoją pomyślność? W taki sam sposób zabiegaj o pomyślność swego bliźniego.

Taka postawa jest bardzo niebezpieczna i omal przytłaczająca, ponieważ od razu wyczuwamy, że jeśli weźmiemy słowa Jezusa na poważnie, wówczas będziemy musieli nie tylko kochać innych tak, jak kochamy siebie samych, ale także kochać ich zamiast siebie samych. Tak postrzegamy sens tego przykazania. Boimy się, że jeśli będziemy naśladować Jezusa w tym i autentycznie zaczniemy zabiegać o pomyślność innych, wówczas nasze własne pragnienie szczęścia będzie zawsze wypierane. Prośby mojego bliźniego wymagające poświęcenia mu mojego czasu, moich sił i kreatywności będą zawsze sprawą priorytetową. Tak więc przykazanie, aby kochać bliźniego jak siebie samego jest tak naprawdę zagrożeniem dla mojej miłości własnej. Czy w ogóle możliwe jest nadal mieć ją? Jeśli posiadamy wrodzone pragnienie własnego szczęścia i jeśli nie jest ono samo w sobie złe, lecz dobre, to jak możemy z niej zrezygnować i zacząć szukać wyłącznie dobra innych kosztem własnego?

W jaki sposób pierwsze przykazanie miłości wspiera drugie

Uważam, że Jezus chce abyśmy odczuli dokładnie to zagrożenie, abyśmy przez to mogli zrozumieć, że właśnie z tego powodu pierwsze przykazanie jest pierwszym przykazaniem. To właśnie pierwsze przykazanie sprawia, że drugie jest w ogóle wykonalne i to ono usuwa niebezpieczeństwo zniszczenia naszego własnego szczęścia przez drugie przykazanie. Pierwsze przykazanie brzmi: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej”. Przykazanie to jest podstawą drugiego przykazania, które z kolei jest widzialnym wyrażeniem pierwszego. Oznacza to, że przed przyjęciem zabiegania o własne szczęście jako miary swojej ofiarności Bóg musi stać się centrum naszych zabiegów o nasze szczęście. Taki jest sens pierwszego przykazania.

Kochać Boga z całego serca oznacza odnaleźć w Bogu zaspokojenie tak wielkie, by serce było nim przepełnione. Kochać Boga z całej duszy oznacza odnaleźć w Bogu tak różnoraki i głęboki sens, który napełnia wszystkie zakamarki duszy. Kochać Boga całym umysłem oznacza odnaleźć w Bogu bogactwa poznania, zrozumienia i mądrości, które będą kierować i zaspokajać wszystko, do czego został stworzony umysł ludzki.

Innymi słowy należy całą naszą miłość własną – wszystkie nasze pragnienia przeżywania radości, nadziei, miłości, poczucia bezpieczeństwa, spełnienia i sensu – i skoncentrujmy ją na Bogu, aż zaspokoi On nasze serce, duszę i umysł. Stwierdzisz wówczas, że nie będzie to pozbawieniem się miłości własnej, lecz jej napełnieniem i przekształceniem. Miłość własna to pragnienie życia i zaspokojenia potrzeb, a nie frustracji i śmierci. Bóg mówi: „Przyjdź do mnie, a dam ci pełnię radości. Zaspokoję twoje serce, twoją duszę i twój umysł moją chwałą”. To jest pierwsze i największe przykazanie.

Po dokonaniu przez nas wielkiego odkrycia – że Bóg jest niewyczerpanym źródłem naszej radości, na zawsze zmienia się sposób w jaki kochamy innych. Kiedy Jezus mówi: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” to nie reagujemy na te słowa protestem: „O nie, to jest niebezpieczne. To oznacza, że nie mogę postępować tak, jak mi każe miłość własna, ponieważ pierwszeństwo mają potrzeby bliźniego. Nigdy nie mógłbym tak postępować”. Zamiast tego powiemy: „Tak, kocham siebie samego. Pragnę radości i zaspokojenia moich potrzeb, spełnienia w życiu, sensu i poczucia bezpieczeństwa. Jednak Bóg powołał mnie, a w rzeczywistości nakazał mi – abym najpierw udał się do niego z tymi wszystkimi rzeczami. On nakazuje mi, aby moja miłość do niego była formą mojej miłości własnej”. Tak, drodzy czytelnicy, dobrze przeczytaliście. Moja miłość do Boga jest formą mojej miłości własnej. To oznacza, że wszystkie pragnienia rzeczy, które przyniosłyby mi (mojej miłości własnej) zaspokojenie, kieruję do Boga i znajduję w nim zaspokojenie. Tym właśnie jest teraz moja miłość własna. To jest moja miłość do Boga. Te dwie miłości stały się jedną. Moje poszukiwanie szczęścia jest teraz niczym innym, jak tylko poszukiwaniem Boga, którego znalazłem w Jezusie.

Miłość własna, mająca swe wypełnienie w miłości do Boga, staje się miarą miłości do bliźniego

Co tak naprawdę nakazuje Jezus w drugim przykazaniu – kochaj bliźniego swego jak siebie samego? On nakazuje, aby nasza miłość własna, która odnalazła swoje spełnienie w miłości do Boga, była miarą i treścią naszej miłości do bliźniego. Innymi słowy nakazuje, aby nasze wrodzone samolubstwo, które uległo przekształceniu w Bogolubstwo, owocowało i objęło swoim zasięgiem naszych bliźnich. Dlatego też:

· Jeśli pragniesz widzieć więcej Bożej szczodrości i hojności przejawiającej się w zapewnianiu ludziom pożywienia, odzieży oraz pokrycia kosztów komornego, wobec tego staraj się okazywać innym wielkość Bożej szczodrości poprzez hojność jaką odnalazłeś w nim. Niech spełnienie twojej miłości własnej w miłości Bożej zaowocuje miłością do bliźniego. Albo inaczej: staraj się, aby Bóg, który jest zaspokojeniem twojej miłości własnej, objawiał się poprzez twoją miłość do bliźniego i stał się zaspokojeniem jego miłości własnej.

· Jeśli chcesz doświadczać większej miary Bożego współczucia poprzez pociechy, jakich On ci udziela w chwilach smutku, to staraj się okazywać innym więcej współczucia Bożego niosąc im pociechę w smutku.

· Jeśli pragniesz bardziej rozkoszować się Bożą mądrością w udzielanych przez niego radach dotyczących problematycznych relacji, to proś Boga o mądrość dla innych, aby wiedzieli jak mają postępować w problematycznych relacjach.

· Jeśli rozkoszujesz się Bożą dobrocią w chwilach relaksu i wypoczynku, to pokaż ją pomagając innym, by także i oni mogli cieszyć się chwilami relaksu i zdrowego wypoczynku.

· Jeśli chcesz wiedzieć potężniejsze przejawy łaski Bożej w swoim życiu, to staraj się, aby ci, którzy potrzebują zbawczej łaski Bożej, także mogli cieszyć się nią w swoim życiu.

· Jeśli chcesz cieszyć się większą miarą osobistej przyjaźni z Bogiem na dobre i na złe, to staraj się, aby osoby samotne mogły odnaleźć w Bogu przyjaciela na dobre i na złe.

W powyższych przykładach okazywanie bliźnim miłości nie zagraża naszej miłości własnej, ponieważ nasza miłość własna stała się miłością Bożą, a wlewanie miłości Bożej w życie bliźnich nie powoduje jej uszczuplenia ani wyczerpania.


[1] Francuski matematyk i filozof B. Pascal napisał: „Wszyscy ludzie poszukują szczęścia. Nie ma tu wyjątku. Wszyscy, bez względu na stosowane przez nich środki, dążą do tego celu. To, że niektórzy wszczynają wojnę a inni starają się jej unikać wynika z tego samego pragnienia, które jest różnie przez nich postrzegane. Wola nie podejmie najmniejszego kroku jeśli nie jest on nakierowany na ten cel. Ono jest motywem każdego czynu człowieka, nawet w przypadku tych, którzy się wieszają”. Pensées, New York: E. P. Dutton, 1958, s. 113.

Brak komentarzy: