Żądanie 42
Co Bóg złączył, niech żaden człowiek nie rozłącza – z łaski Bożej jeden mężczyzna związany jest z jedną kobietą aż do śmierci
Rzekli mu uczniowie: Jeśli tak się przedstawia sprawa męża i żony, nie warto się żenić. A On im powiedział: Nie wszyscy pojmują tę sprawę, tylko ci, którym jest dane. Albowiem są trzebieńcy, którzy się takimi z żywota matki urodzili, są też trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi, są również trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Kto może pojąć, niech pojmuje! (Mt 19:10-12)
Skoro tak się przedstawia sprawa małżenstwa, to nie warto się żenić?
Nic więc dziwnego, że kiedy Jezus zakończył nauczanie na temat małżeństwa i rozwodu (Mt 19:3-9), jego uczniowie byli skonsternowani surowością jego nauki. Dlatego powiedzieli: „Jeśli tak się przedstawia sprawa męża i żony, nie warto się żenić” (Mt 19:10). Ich reakcja potwierdza, że właściwie odczytujemy surowość wymagań Jezusa. Uczniowie uznali te wymagania za tak surowe, że doszli do wniosku, iż nie warto się żenić. Innymi słowy uznali, że skoro w gmachu „małżeństwo” nie ma tylnych drzwi, pozwalających na wyjście z niego, wobec tego lepiej jest w ogóle do niego nie wchodzić. Ich reakcja byłaby nieuzasadniona, gdyby Jezus pozwolił na rozwód w przypadku niewierności.
Odpowiedź Jezusa nie ma na celu obniżenie poprzeczki, aby małżeństwo stało się rzeczą mniej ryzykowną. Jezus w zasadzie stwierdził, że Bóg daje dary, które uzdalniają nas – w razie konieczności – do wytrwania w samotności, jak i wytrwania w trudnym małżeństwie. Innymi słowy łaska Boża sprawia, że powodzi nam się świetnie zarówno w życiu w samotności, jak i w małżeństwie. „Nie wszyscy pojmują tę sprawę, tylko ci, którym jest dane” (Mt 19:11). Nie chodzi tutaj o to, że jedni uczniowie otrzymują łaskę, a inni nie. Rzecz w tym, że cechą wyróżniającą ucznia Jezusa jest ta łaska (czyli wierne wytrwanie w samotności albo w małżeństwie). Naśladowcami Jezusa są „ci, którym jest dane”. Bóg daje nam łaskę do tego, abyśmy mogli wypełniać jego żądania.
Eunuch dla Królestwa Bożego
Jezus powiedział, że łaskę tę otrzymują ci, którym z różnych powodów nie wolno się żenić. „Albowiem są trzebieńcy, którzy się takimi z żywota matki urodzili, są też trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi, są również trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19:10-12) W wersecie tym chodzi o to, że jeśli nie wstępujesz w związek małżeński albo jeśli jesteś po rozwodzie i nie możesz się z nikim związać, to nie jesteś w tym sam, lecz w grupie tych, którzy z przyczyn narzuconych przez innych nie mogą się z nikim związać, oraz tych, którzy ze względu na Królestwo Boże wybrali takie życie. W tych wszystkich przypadkach Bóg daje ludziom łaskę.
Słowa „Kto może pojąć, niech pojmuje!” przypominają inne wezwanie: „Kto ma uszy, niechaj słucha” (Mt 13:9, 32; 11:15). To znaczy, że znakiem ucznia Jezusa jest to, że ma uszy do słuchania, albo łaskę, by przyjąć powołanie do radykalnego szacunku dla małżeństwa. „Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną.” (J 10:27).
Głupota homoseksualizmu
Małżeństwo jest wspaniałym dziełem Boga i jest wielkim darem dla świata. Jest warte ksiąg, pieśni i poematów, a także poświęcenia mu całego swojego życia, a nie tylko jednego rozdziału w książce takiej jak ta. Współczesne lekceważenia małżeństwa smuciłoby Jezusa, a pomysł nazwania małżeństwem pary dwóch homoseksualistów lub lesbijek wywołałby jego oburzenie. Jezus nie nazwałby takiego związku małżeństwem. Pomimo współczucia odczuwanego z powodu rozbicia w dziedzinie seksualnej, Jezus nazwałby homoseksualizm grzechem, a próby uświęcenia tego grzechu poprzez nazwanie go małżeństwem nazwałby głupotą.
Jezus zareagowałby na taką głupotę tak samo, jak na pytanie faryzeuszów odnośnie odprawiania żon na podstawie przepisów zakonu Mojżeszowego. Odpowiedziałby nawiązaniem do stworzenia podkreślając, że Bóg stworzył małżeństwo jako związek mężczyzny z kobietą: „Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem” (Mt 19:4-5). Jezus zdefiniowałby małżeństwo na podstawie opisu stworzenia człowieka jako mężczyzny i kobiety, oraz pierwotnego związku mężczyzny i kobiety jako jednego ciała. Wielkim smutkiem napełniłaby go świadomość tak wielkiego upodlenia małżeństwa i samego sensu tej instytucji, aby stała się ona przykrywką dla grzechu homoseksualizmu.
Czy rozwód i powtórne małżeństwo to grzech niewybaczalny?
Małżeństwo jest wspaniałą rzeczą, jednak rozwód i powtórne małżeństwo nie są grzechami niewybaczalnymi. Czasami ludzie pytają mnie, czy zgodnie z moim zrozumieniem nauki Jezusa rozwód jest grzechem niewybaczalnym. Uważam, że nie jest. Jezus zapowiedział, że jego krew będzie podstawą przebaczenia wszystkich grzechów (Mt 27:28). Dlatego mógł powiedzieć: „Zaprawdę powiadam wam: Wszystkie grzechy będą odpuszczone synom ludzkim, nawet bluźnierstwa, ilekroć by je wypowiedzieli. Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie dostąpi odpuszczenia na wieki, ale będzie winien grzechu wiekuistego” (Mk 3:28-29).
Na podstawie tych wspaniałych obietnic wiemy się, że przelana przez Jezusa krew jest podstawą do uzyskania przebaczenia grzechów. Przebaczenie to obejmuje wszystkie bez wyjątku grzechy. Przebaczenia grzechów dostępujemy za darmo, poprzez zawierzenie Jezusowi, że On nam je odpuścił. Aby uzyskać przebaczenie musimy postrzegać grzech jako grzech, oraz nienawidzić go jako czegoś, co znieważa Jezusa. Grzechem niewybaczalnym jest tylko taki grzech, którego człowiek nie chce wyznać i porzucić. Grzech niewybaczalny popełniany jest wtedy, kiedy człowiek przez tak długi czas przywyknie do jakiegoś grzechu, że nie chce go wyznać jako grzech i nie chce się od niego odwrócić. Tym, co Jezus nazwał „bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu” (Mt 12:31-32) oraz „grzechem wiekuistym” (Mk 3:29), jest uparte opieranie się pracy Ducha Świętego polegającej na przekonywaniu o grzechu, w rezultacie czego Duch Święty opuszcza grzesznika i pozostawia go w zatwardziałości serca, które nie jest zdolne do upamiętania się.
Rozwód i powtórne małżeństwo nie stanowią grzechu niewybaczalnego, tak samo jak nie stanowią go morderstwo, kradzież, kłamstwo, pożądliwość, cudzołóstwo i homoseksualizm. „Wszystkie grzechy będą odpuszczone synom ludzkim” (Mk 3:28). Bóg jest wierny i sprawiedliwy, dlatego wybacza grzechy i w ten sposób uhonoruje wartość ofiary swojego Syna w przypadku każdego człowieka, który wyzna swoje grzechy i zawierzy zbawczemu dziełu Jezusa.
Grzech małżeński jest grzechem tej samej kategorii, co kłamstwo, morderstwo i kradzież. Jeśli ktoś skłamie, popełni morderstwo, ukradnie coś albo porzuci współmałżonka, to problem nie polega na tym, czy jego grzech zostanie mu wybaczony. Problem polega na tym, czy grzesznik uzna swój występek za grzech, czy wyrzeknie się go oraz czy zrobi wszystko, co w jego mocy, aby naprawić wyrządzone zło.
Zazwyczaj spory wynikają nie z tego, czy rozwód i powtórne małżeństwo są grzechami niewybaczalnymi, ale czy są one w ogóle grzechami, które należy wyznać (jeśli się je popełniło) i wystrzegać się (w przyszłości). Jeśli ktoś kiedyś coś ukradł, to nikt nie powie tej osobie, że kradzież ta jest grzechem niewybaczalnym, skoro zabiegamy o to, aby osoba ta wyznała swój grzech i podjęła działania w kierunku zadośćuczynienia skrzywdzonym. Grzech nie jest niewybaczalny dlatego, że należy go wyznać jako grzech, porzucić jako niegodziwe postępowanie oraz w miarę możliwości naprawić wyrządzone nim zło.
Podobnie jest w przypadku rozwodu i powtórnego małżeństwa. Osoby winne tych grzechów nie należy wyłączać ze społeczności, tak samo, jak nie należy tak postępować w przypadku osób winnych rozboju, które nawróciły się. Konieczne jest jednak szczere wyznanie popełnionego grzechu, odwrócenie się od niego oraz postanowienie poprawy, podobnie jak w przypadku wszystkich innych popełnionych grzechów.
Jak ma postąpić naśladowca Jezusa po rozwodzie i powtórnym małżeństwie?
Czego oczekiwałby więc Jezus od swojego naśladowcy, który zgrzeszył rozwodząc się i zawierając powtórny związek małżeński? Oczekiwałby uznania decyzji o zawarciu powtórnego związku małżeńskiego za grzech, wyznania tego jako grzech i zabiegania o dostąpienie wybaczenia. Oczekiwałby także, aby nie rozwodzić się z obecnym współmałżonkiem. Uważam, że na taką interpretację woli Bożej wskazuje co najmniej pięć rzeczy.
1. Wydaje się, że chociaż Jezus uznawał zawieranie wielu związków małżeńskich za zło, to jednak uznawał je za małżeństwa. Kobiecie przy studni powiedział: „Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem” (J 4:18). Kobieta ta żyła z mężczyzną, chociaż nie zawarła z nim małżeństwa – nie było zawarcia przymierza. Wcześniej była pięciokrotnie mężatką, jednak mężczyzna, z którym żyła w czasie rozmowy z Jezusem, nie był jej mężem.
2. Jezus znał zakon Mojżeszowy (5 M 24), który zakazywał kobiecie powrotu do poprzedniego męża po zawarciu drugiego małżeństwa. Jednak w swoim nauczaniu nie podał niczego, co by ograniczyło tę klauzulę.
3. Dotrzymywanie warunków przymierza jest dla Jezusa sprawą zasadniczą, co zostało wykazane w poprzednim rozdziale (Żądanie 23). Dlatego zawarcie powtórnego małżeństwa nosi znamiona cudzołóstwa, jednak jest to związek realny i należy dochować w nim wierności. Małżeństwo po rozwodzie jest owocem grzechu, jednak nie oznacza to, że związek ten ma być cały czas grzeszny bez nadziei na oczyszczenie małżonków.
4. Biblia zawiera przykłady pokazujące w jaki sposób Bóg zamienia akty nieposłuszeństwa w działania zaplanowane przez niego samego. Jednym z takich przykładów jest grzech Izraelitów wyrażający się w żądaniu, aby byli tacy, jak inne narody i aby nad nimi panował król (1 Sm 12:19-22). Pomimo tego Bóg wykorzystał ustanowioną w wyniku grzechu instytucję króla jako początek rodu Mesjasza i królewskiej władzy Jezusa. Innym przykładem jest małżeństwo Dawida i Batszeby, zapoczątkowane grzechem cudzołóstwa i zamordowania jej męża. Czyn ten „nie podobał się Panu” (2 Sm 11:27), dlatego Pan pozbawił życia pierwsze dziecko, urodzone w tym związku (2 Sm 12:15, 18). Jednak Salomona, który był drugim dzieckiem z tego związku, Pan miłował i wyznaczył na króla nad jego ludem (2 Sm 12:24).
5. Poprzez upamiętanie się i przebaczenie dzięki krwi Chrystusa, a także dzięki dziełu uświęcenia przez obiecanego Ducha Świętego, małżeństwo zawarte w rezultacie grzechu może zostać poświęcone dla Boga, oczyszczone z grzechu i stać się środkiem łaski. Nie będzie ono doskonałym małżeństwem, jednak nie będzie tez przekleństwem. Może stać się wielkim błogosławieństwem.
Małżeństwo jest rzeczą ważną i cenną, jednak nie jest rzeczą wieczną ani najlepszą
Niewątpliwie żądane przez Jezusa dochowanie wierności małżeńskiej jest w naszej kulturze żądaniem radykalnym. Jest sprawdzianem pokazującym komu w naszym życiu służymy. Żądania Jezusa ustanawiają dla nas wysokie normy moralne. Wynika z nich jednak, że ten świat nie jest naszym ostatecznym domem. Jezus wyraźnie stwierdził, że małżeństwo jest wyznaczone jedynie na tym świecie: „Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie” (Mt 22:30). Małżeństwo jest więc błogosławieństwem, które przemija. Jest rzeczą wspaniałą, ale nie najlepszą. Jest rzeczą cenną, ale nie jest wieczne.
Dopiero perspektywa wieczności zapewnia wyjaśnienie dlaczego żądania Jezusa są tak radykalne. Zycie w samotności nie jest wcale tragedią, gdyż w takim wypadku należałoby uznać, że życie Jezusa było tragedią. Tragedią jest przemożne pragnienie doskonałego małżeństwa, w rezultacie czego zawarcie związku małżeńskiego staje się w naszym życiu bożkiem. Wymagania Jezusa są wysokie dlatego, że małżeństwo nie zaspokaja wszystkich naszych potrzeb, ani też nie powinno ich zaspokajać. Nie może stać się ono naszym idolem. Nie może i nie powinno ono zajmować w naszym życiu miejsca samego Jezusa. Małżeństwo jest rzeczą doczesną, a nasza relacja z Jezusem trwa wieczność. To, jak żyjemy w małżeństwie oraz w samotności pokazuje, czy Jezus jest naszym największym skarbem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz