poniedziałek, 17 listopada 2008

Fanny Crosby


W objęciu Jezusowym bezpiecznie czuję się,
Tam radość niewymowna, Pokόj ogarnia mię.
Głosem pasterskim woła: „Pojdź do mnie, pojdzie i wierz;
Serca twojego burze Moja uciszy pierś!”

W objęciu Jezusowym nie zaznam męki trosk,
Moc i potęga piekła topi się tam jak wosk.
On z błędnych mię bezdroży do jasnych wiedzie stref,
Przetrwam doświadczeń chwilkę, A wzejdzie łzawy siew.

Jezu ucieczko moja, Jezus tyż za mnie zmarł!
Jużem się na tej skałe, O już bezpiecznie wsparł.
Tu cicho czekać będę, Aż minie nocy cień,
Aż na słonecznym brzegu Jasny mię wzbudzi dzień.

- Fanny Crosby


OTO NIEZWYKŁA HISTORIA JEJ ŻYCIA.
W maju 1820 roku Fanny (pełne jej imię brzmi Frances Jane), mając zaledwie sześć tygodni, nabawiła się przeziębienia, wskutek którego powoli zaczęła tracić wzrok. Lekarz rodzinny był w tym czasie akurat dłużej gdzieś poza miastem, więc rodzice zdecydowali się wezwać do swej córki kogoś, kto nie miał właściwych kwalifikacji, i w wyniku niewłaściwej diagnozy i zastosowania złego leku malutka Fanny całkowicie straciła wzrok. Niefortunny "lekarz" uciekł w panice z miasta.
Jednak Fanny nigdy z tego powodu nie nosiła w swoim sercu goryczy. Była od niej wolna przez całe swe życie. A żyła aż 85 lat. Pomimo swego kalectwa starała się żyć jak inne dzieci, a było to możliwe dzięki trosce wierzących rodziców. Wraz z wieloma innymi dziećmi jeździła konno, wspinała się na drzewa i uczestniczyła w różnych zabawach.

SPEŁNIONE MARZENIE NIEWIDOMEJ FANNY
Szczególny jednak wpływ na jej życie miała jej babcia. Była to osoba wielkiej cierpliwości. Zabierała Fanny na spacery i opowiadała jej o szczegółach otaczającego ich bogactwa natury. Wiele jej czytała, zapoznając w ten sposób z literaturą i poezją. Ale co najważniejsze - czytała jej też Pismo Święte. Fanny była swojego rodzaju fenomenem, nic więc dziwnego, że w wieku 10 lat znała na pamięć większość ksiąg Nowego Testamentu oraz pięć ksiąg Starego. Bardzo martwiło ją to, że nie mogła się uczyć w zwykłej szkole wraz z innymi dziećmi. W tych czasach nie było to możliwe. Wraz z babcią Fanny postanowiła jednak modlić się w tej sprawie do Boga. Błagała:"Panie Boże, spraw, bym mogła się uczyć w szkole tak jak inne dzieci". I nie trwało zbyt długo, gdy matka oznajmiła jej ekscytującą nowinę, że może się uczyć w Instytucie dla Niewidomych w Nowym Jorku. Już podczas pierwszego roku nauki okazała się być najlepszą uczennicą i po świetnym ukończeniu edukacji została w tej samej szkole nauczycielką.

WIERSZE ZAMIENIONE W PIEŚNI CHWAŁY
W miarę jak dorastała, jej pasją stawała się poezja. Kiedy miała lat 20 była już uznaną deklamatorką swoich wierszy, których chętnie słuchano podczas różnego rodzaju oficjalnych uroczystości. Była w tym czasie osobą bardzo popularną, znaną w całym mieście. Jednakże ciągle odczuwała w swoim życiu jakąś pustkę i dopiero wydarzenie roku 1849 sprawiło, że zrozumiała, czego naprawdę potrzebuje. W tym czasie nawiedziła miasto epidemia cholery, która dotknęła również uczniów w Instytucie. Połowa z nich zmarła. Śmierć tych uczniów, a również to, że jeden z nich zmarł na jej rękach sprawiło, że Fanny doznała wielkiego szoku. Przeżyła tę epidemię, ale dopiero w związku z nią zrozumiała, że przecież nie jest gotowa na śmierć. 20 listopada 1850 roku uklękła więc i oddała swoje serce Bogu. I tak wreszcie Bóg jej babci stał się rzeczywistością również dla niej samej. Cała jej poezja natychmiast zmieniła się w pieśni chwały dla Boga.

RADOŚCI I SMUTKI, ALE ZAWSZE Z JEZUSEM
Miała wielu przyjaciół, więc nie dokuczała jej samotność. Jednak Bóg sprawił, że w roku 1858 spotkała niewidomego muzyka Alexandra Vana Alstyne'a. Wyszła za niego za mąż i razem przeżyli szczęśliwe 44 lata. Mieli jedno dziecko, które zmarło jednak w wieku niemowlęcym. Wtedy to Fanny napisała znaną pieśń: "W objęciu Jezusowym bezpiecznie czuję się, w objęciu Jezusowym nie zaznam męki, trosk". Fanny nawet w podeszłych latach nie narzekała na brak zajęć, ponieważ oprócz parania się poezją, pracowała również wśród ubogich - ich los nigdy nie był jej obojętny. Świadczyła im i zachęcała do poznania Boga.

Zmarła pełna pokoju w swoim domu w Bridgeport 12 lutego 1915 roku. Tłumy ludzi na jej pogrzebie ujawniły jak wielki wpływ miało jej życie na życie innych. Jedna z ostatnich jej pieśni wyraża prawdziwą tęsknotę: "I zobaczę Go twarzą w twarz i powiem - zbawiona łaską..."

Niniejszy tekst udostępniamy dzięki uprzejmości miesięcznika "Chrześcijanin"

Brak komentarzy: