poniedziałek, 5 października 2009

Pięćdziesiąt powodów dla których Chrystus cierpiał i umarł

27. ABY STAĆ SIĘ WSPÓŁCZUJĄCYM I POMOCNYM KAPŁANEM


Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu.

Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.

Hebrajczyków 4:15-16



Chrystus został naszym Kapłanem przez ofiarowanie siebie na krzyżu (Hebrajczyków 9:26). Jest on naszym pośrednikiem z Bogiem. Bóg go nie odrzuci. Dlatego, jeśli idziemy do Boga poprzez niego, Bóg również nas nie odrzuci.

Ale jest coś jeszcze lepszego. Na swojej drodze do krzyża trwającej przez trzydzieści lat, Chrystus był kuszony jak każdy człowiek. Prawda, on nigdy nie zgrzeszył. Ale mądrzy ludzie wskazali, że musiało to oznaczać, że jego kuszenia były silniejsze niż nasze, nie słabsze. Jeśli osoba poddaje się pokusie, to pokusa taka nigdy nie osiąga najpełniejszego i najsilniejszego ataku. My kapitulujemy kiedy ciśnienie nadal rośnie. Ale Jezus nigdy nie skapitulował. Przetrwał więc pełne ciśnienie do końca i nigdy się nie wycofał. On wie co to znaczy być kuszonym z największą siłą.

Życie pełne pokus zakończone spektakularnym sponiewieraniem i opuszczeniem dało Jezusowi niezrównaną zdolność do współczucia kuszonym i cierpiącym ludziom. Nikt nigdy nie cierpiał więcej. Nikt nigdy nie cierpiał większego sponiewierania. Nikt nie zasługiwał na to mniej ani nie miał większego prawa do odegrania się. Ale apostoł Piotr powiedział: „On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego. On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę [powierzał się] temu, który sprawiedliwie sądzi” (1 Piotra 2:22-23).

Dlatego, Biblia mówi, że jest on zdolny do tego żeby „współczuć ze słabościami naszymi” (Hebrajczyków 4:15). To jest zdumiewające. Zmartwychwstały Syn Boga w niebie siedzący po prawicy Bożej, z wszelką władzą nad wszechświatem, czuje to, co czujemy my kiedy przychodzimy do niego w smutku i bólu – albo kiedy jesteśmy zagrożeni obietnicami grzesznej przyjemności.

Jaką czyni to różnicę? Biblia odpowiada na to pytanie przez zrobienie połączenia pomiędzy współczuciem Jezusa a naszą pewnością w modlitwie. Biblia mówi, że skoro jest on zdolny do „współczucia ze słabościami naszymi… [dlatego powinniśmy przystąpić] z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze [w czasie potrzeby]” (Hebrajczyków 4:15-16).

Ewidentnie myśl ta idzie w ten sposób: możemy czuć się nieproszeni w obecności Boga jeśli przychodzimy do niego z naszymi zmaganiami. Odczuwamy Bożą czystość i doskonałość tak bardzo, że wszystko wokół nas wygląda niewłaściwie w jego obecności. Ale wtedy przypominamy sobie, że Jezus jest „współczujący”. On odczuwa razem z nami, nie przeciwko nam. Ta świadomość współczucia Chrystusa sprawia, że stajemy się odważni, aby przyjść do niego. On zna nasze wołania. On posmakował naszych zmagań. On zaprasza nas żebyśmy przyszli kiedy odczuwamy potrzebę. Pamiętajmy więc tę starą pieśń John’a Newton’a”

Kiedy przychodzisz do Króla,

Wielkie prośby ze sobą nieś;

Bo jego łaska i moc są takie,

Że nikt nigdy nie prosi o zbyt wiele. (4)


z ksiązki "50 reasons why Jesus came to die" Autor: John Piper. Used by permission of Crossway Books, a publishing ministry of Good News Publishers, Wheaton, Il 60187 USA www.crossway.org

Brak komentarzy: