środa, 16 września 2009

Celem wychowywania dzieci, nie jest zmienienie ich zachowania, lecz prowadzenie ich serca do Boga.


Celem wychowywania dzieci, nie jest zmienienie ich zachowania, lecz prowadzenie ich serca do Boga. Dokładnie tak jak lekarz nie chce walczyć tylko z symptomami, lecz chce leczyć chorobę która powoduje sympotomy, tak samo rodzice nie mają na celu zmienienia zachowania swoich dzieci, lecz ich celem jest pokierowanie sercem dziecka. Serce jest tym co powoduje zachowanie człowieka. Jezus powiedział, „Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego.” Innym razem Jezus powiedział, „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka.”

Dziecko musi uczyć się posłuszeństwa, czyli robienia tego co rodzice mówią, za pierwszym razem, do końca, i z wesołem sercem, to prawidłowe zachowanie, nie jest celem rodziców. Musimy wymagać prawidłowego zachowania, ponieważ Boże przykazania tego wymagają. Ale na tym nie skończymy. Naszym celem jako rodziców jest wpływanie na serce dziecka.
Bóg interesuje się sercem człowieka. Bóg wymaga prawidłowego zachowania, ale Bóg patrzy głębiej i widzi co jest w sercu. Pamiętacie kiedy Bóg wysłał Samuela, aby namaścił następnego króla w Izraelu. Samuel był poprowadzony przez Boga do domu Isajego, i Bóg mu objawił że jeden z jego synów będzie królem, a jest napisane, „gdy przyszli, zobaczył Eliaba i pomyślał: Zapewne ten jest pomazańcem Pana. Ale Pan rzekł do Samuela: Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego, albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce.”
Jezus w swojej służbie też nie patrzył tylko na wygląd zewnętrzny i zachowanie, lecz skupiał się na sercu. Kiedy faryzeusze mówili wszystko co powinni mówić, Jezus cytował stary testament, „Obłudnicy! Dobrze prorokował o was Izajasz w słowach: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie.”
Pytanie jest takie, czy dobrze jest czcić Jezusa wargami? Tak, Bóg tego wymaga. Ale czy takie zachowanie jest wystarczające? Nie, nie możemy oczekiwać od naszych dzieci tylko posłuszeństwo. Naszym celem jest wpływanie na ich serca.

Kiedy zachowanie dziecka jest nie w porządku, to dlatego że coś w jego sercu jest nie tak. Np. jeżeli dziecko nie dzieli się z innymi, to może w jego sercu jest chciwość. Albo miłość do siebie zamiast do innych. Np. jeżeli dziecko krzyczy i płacze rano bo nie chce iść do przedszkola, to może w jego sercu jest lęk. Np. jeżeli używa swojego języka aby krzywdzić inne dzieci, to może w jego sercu jest pycha.
Odpowiedzialnością rodzica jest nie tylko aby kazać dziecku dzielić się, nie płakać i nie krzywdzić innych dzieci słowami. My chcemy pomagać dziecku pokonać te grzechy, które są w jego sercu.

Jeżeli nie zajmiemy się sercem, to dzieci nauczą się jak manipulować systemem dyscypliny, aby jednocześnie nie łamać domowych zasad i grzeszyć. Np. słyszałem o rodzinie która miała kilkoro dzieci, i ojcu nie podobało się jak często dzieci używają wyrażenia „zamknij się.” Więc on miał taki pomysł, aby postawić dzbanek na parapecie, i za każdym razem kiedy ktoś używał wyrażenia „zamknij się” to musiał płacić złotówkę do dzbanka. I wiecie co się stało? Dzieci zaczęły używać wyrażenia „cicho bądź.” Czyli manipulowały systemem, aby być posłuszne i jednocześnie robić dalej to co chcą. Ojciec był w stanie zmienić ich zachowanie, ale to w cale nie zmieniło tego co powodowało ich zachowanie.

Rodzice są ciągle kuszeni, aby poprawić tylko zachowanie i ignorować serce. Czemu? Ponieważ zachowanie jest widoczne. Ponieważ w pewnym sensie łatwiej jest zajmować się zachowaniem. Zajmowanie się sercem wymaga wielu rozmów z dzieckiem, i wymaga czasu. Nakazanie dziecku zmienić zachowanie jest szybsze.

Podam dwa przykłady, powiedzmy że całą rodziną jedziecie razem w samochodzie i jedno dziecko zabrało ze sobą paczkę słodyczy. Ono jest bardzo zadowolone z siebie że ma te słodycze, i fakt że inne dzieci patrzą i pragną ich powoduje że są one bardziej smaczne. Mówi ono na głos, „ummm truskawkowy, a chyba teraz wybieram jabłkowy, oooo wiśniowy jest najlepszy.” Ono wie że to są jego słodycze, i nie ma rozkazu że musi się dzielić, więc żyje według zasad rodziny. Ale w jego sercu nie ma miłości do innych, lecz samolubność. Pierwsze przykazanie to aby kochać Boga, drugie aby kochać innych. A ono łamie drugie przykazanie w swoim sercu, ale jednocześnie żyje zgodnie z zasadami rodziny.

Drugi przykład jest taki, powiedzmy że wracam do domu i widzę że moje córki bawią się razem - w przebieranie się, które jest jedną z ich ulubionych zabaw. Nie kłócą się, lecz ładnie się razem bawią, i jest to moment tak słodki że powinienem znaleźć aparat i zrobić zdjęcie. Ale kiedy idę dalej to widzę, że Sarah gotuje w kuchni i jednocześnie stara się nakarmić Aleynę, która marudzi i płacze. Teraz nie jestem zadowolony że inne dzieci bawią się, i wcale nie pomagają. Tak naprawdę nie ma zasady w domu że one muszą karmić Aleynę. To nie jest ich odpowiedzialność. Jednak chcę żeby miały serca, które są chętne aby pomagać, i żeby one same poznały że mama potrzebuje pomocy. Chcę żeby one same zapytały Mamę czy mogą w jakiś sposób jej pomóc. Nie chcę żeby czekały, aż rodzice będą wymagali od nich pomoc. Nie tylko chcę żeby były posłuszne, kiedy my wymagamy czegoś od nich. Chcę żeby w ich sercach była miłość do innych, i żeby wypływały z nich dobre owoce.

W sercach naszych dzieci jest pycha, egoizm, gniew, chciwość, lęk, martwienie się i wiele innych rzeczy które powodują ich zachowania. To rodzice, którzy kochają swoje dzieci, muszą pomagać im badać swoje serca, zobaczyć co w nich jest, i poznać Jezusa który jest w stanie je zmienić.

Brak komentarzy: