48
[Dla wystawionej sobie radości – BG] wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.
Hebrajczyków 12:2
Ścieżka, która prowadzi do radości jest trudną drogą. Jest trudna dla nas i była trudna dla Jezusa. Kosztowała go życie. Może ona kosztować nas to samo. „[Dla wystawionej sobie radości] wycierpiał krzyż”. Najpierw była agonia krzyża, a następnie ekstaza nieba. Nie było innego sposobu [na osiągnięcie tego – przyp. tłum.].
Radość, która stała się jego udziałem, miała wiele poziomów. Była to radość ponownego zjednoczenia ze swoim Ojcem: „Obfitość radości w obliczu twoim, Rozkosz po prawicy twojej na wieki” (Psalm 16:11). Była to radość triumfu nad grzechem: „Dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach” (Hebrajczyków 1:3). Była to radość odnowienia boskich praw: „Usiadł na prawicy tronu Bożego” (Hebrajczyków 12:2). Była to radość bycia otoczonym chwałą, którą będą składali wszyscy, za których umarł: „Będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta” (Łukasza 15:7) – nie wspominając już o tym jak wielka będzie radość z milionów zbawionych.
A co z nami? Czy wszedł on do radości i pozostawił nam niedolę? Nie. Przed tym jak umarł, uczynił on połączenie pomiędzy jego a naszą radością. Powiedział: „To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna” (Jana 15:11). Wiedział on co będzie jego radością i dlatego powiedział: „Moja radość będzie w was”. My, którzy zaufaliśmy mu, będziemy radować się tak wielką radością, jak to tylko możliwe dla ograniczonych stworzeń.
Ale droga będzie trudna. Jezus ostrzegł nas: „Na świecie ucisk mieć będziecie” (Jana 16:33). „Nie jest uczeń nad mistrza ani sługa nad swego pana... jeśli gospodarza Belzebubem nazwali, tym bardziej jego domowników” (Mateusza 10:24-25). „A będą... zabijać niektórych z was, i będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego” (Łukasza 21:16-17). Jest to ścieżka, którą kroczył Jezus i jest to droga radości – jego radość triumfuje w nas i jest ona pełna.
W ten sam sposób w jaki nadzieja radości uzdolniła Chrystusa, by wytrzymał krzyż, nasza nadzieja radości daje nam moc na cierpienie razem z nim: „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mateusza 5:11-12). Naszą nagrodą będzie radowanie się Bogiem tą samą radością, którą ma Syn Boży ze swoim Ojcem.
Jeśli Jezus nie umarłby z własnej woli, ani on, ani my nie moglibyśmy mieć wiecznej radości. On byłby nieposłuszny [co było niemożliwe – przyp. tłum.]. My zginęlibyśmy w naszych grzechach. Jego i nasza radość została nabyta na krzyżu. Teraz podążamy za nim na ścieżce miłości. Sądzimy: „że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (Rzymian 8:18). Nosimy teraz hańbę z nim. Ale potem będziemy mieli nieograniczoną radość. Poniesiemy każde ryzyko wymagane przez miłość. Nie jakąś heroiczną mocą, ale w sile nadziei, że „Wieczorem bywa płacz, Ale rankiem wesele” (Psalm 30:6).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz