czwartek, 26 sierpnia 2010


Żądanie 18

Nie gniewajcie się – ufajcie opatrzności Bożej

Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny. (Mt 5:21-22)

Wielokrotnie widzieliśmy już, że Jezus żąda od nas coś, czego my sami nie potrafimy zrobić. Czasami, jak to ma miejsce w przypadku żądania aby kochać albo wierzyć, próbujemy uczynić te żądania wykonalnymi poprzez definiowanie ich jako zewnętrznych aktów albo decyzji woli. Uważamy, że nad tymi rzeczami mamy większą kontrolę, niż nad naszymi emocjami. Być może tak jest. Jeśli jednak chodzi o gniew, to Jezus najwyraźniej robi coś dokładnie przeciwnego temu, co staramy się robić, aby uczynić jego nakazy wykonalnymi. Mówi, że zewnętrzny akt morderstwa jest złem, jednak dodaje jeszcze radykalniejsze stwierdzenie, że złem jest także wewnętrzny akt gniewu. Dlatego żąda (podobnie jak i zakon Mojżesza), aby nie popełniać fizycznego aktu morderstwa, a także posuwa się dalej w swoim żądaniu domagając się, abyśmy także nie od czuwali w sercu gniewu, z którego wypływa fizyczny akt morderstwa.

Nikt nie podejmuje decyzji, aby się gniewać

Aby pojąć radykalizm tego żądania trzeba uświadomić sobie, że przecież nikt nie podejmuje decyzji, aby się gniewać. Nikt po zobaczeniu jakiegoś straszliwego aktu okrucieństwa i niesprawiedliwości nie zastanawia się, czy gniew byłby odpowiednią reakcją na ten akt, by po rozważeniu tej kwestii obrać odpowiedni do aktu poziom gniewu i odczuwać go. Po prostu reagujemy gniewem samoistnie, spontanicznie. Uczucie gniewu nie wynika z jakiegoś racjonalnego wyboru – jest reakcją spontaniczną, a nie rozmyślną.[1] Zdarza się jakaś rzecz i nagle w naszym sercu rodzi się gniew. Przyczyna powstania w nas gniewu, a także siła i czas trwania tego uczucia – wszystko to wynika z rodzaju zła, które widzimy, a także stanu naszego umysłu oraz serca. Żądanie Jezusa nie polega więc na tym, abyśmy samokontrolą hamowali wyrażanie gniewu, chociaż nierzadko dokładnie tego wymagają nasze obowiązki. Jego żądanie mówi o tym, abyśmy zmienili swój stan. On nas wzywa do głębokiej wewnętrznej przemiany umysłu i serca, w wyniku której gniew nie będzie miał do nas przystępu. Tę wewnętrzną przemianę opisał różnie – np. jako nowe narodzenie (Żądanie 1), upamiętanie się (Żądanie 2), albo uwierzenie (Żądanie 4).

Dlatego to, o czym mówimy w tym rozdziale na temat nakazu nie gniewania się jest zawarte w innych naukach Jezusa. Bogu nie zależy na jakiś przemianach psychologicznych czy emocjonalnych. Jemu zależy na narodzonych na nowo uczniach, którzy żyją przez wiarę w jego zbawcze dzieło i obecną pomoc. On przelał swoją krew, my z kolei doświadczamy przebaczenia grzechów (Mt 26:28). On zapłacił okup, my zostaliśmy uwolnieni od niewoli i przekleństwa grzechu (Mk 10:45; J 8:32). On przybliżył Królestwo Boże, my doświadczamy Bożgo panowania, które przemienia nas (Łk 11:20). On jest krzewem winnym, my jesteśmy winoroślami. Bez niego nic nie możemy uczynić (J 15:5); nawet nie możemy być posłuszni jego przykazaniu aby się nie gniewać.

Czym jest gniew?

Podobnie jak wszystkie emocje, które istnieją przed wypowiedzeniem słów i niezależnie od nich, trudno jest zdefiniować gniew słowami. Należy jednak podjąć próbę takiej definicji, ponieważ doświadczamy wielu różnych uczuć nazywanych wspólnie gniewem, z których jedne są grzeszne, a inne nie. Na przykład sam Jezus rozgniewał się na przywódców religijnych, którzy nie chcieli, aby w sabat uzdrowił człowieka: „I spojrzał na nich z gniewem, zasmucił się z powodu zatwardziałości ich serca” (Mk 3:5). Wielokrotnie też mówił o gniewie Boga – nawiązując bezpośrednio do sądu (J 3:36; Łk 21:23), jak i pośrednio w przypowieściach (Mt 18:34, 22:7; Łk 14:21).

Standardowy słownik języka angielskiego definiuje gniew jako „silne uczucie niezadowolenia, któremu zazwyczaj towarzyszy niechęć”. Jednak definicja gniewu jako „silnego uczucia niezadowolenia” jest niewystarczająca, ponieważ np. cuchnąca żywność nie wzbudza w nas gniewu, nawet jeśli odczuwamy z jej powodu silne niezadowolenie. Silnemu niezadowoleniu musi towarzyszyć coś więcej, aby można je było odczuwać jako gniew. Gdy ktoś stale żywi nas okropnym jedzeniem i podejrzewamy, że robi to z premedytacją, wówczas możemy odczuwać gniew. Wydaje się, że gniew jest mniej lub bardziej silnym niezadowoleniem z czegoś, co dzieje się celowo, a co w naszej opinii nie powinno w ogóle mieć miejsca.

Rzeczą oczywistą jest też to, że czasami wpadamy w gniew kiedy takie sytuacje nie mają miejsca. Jeśli potkniemy się o korzeń, wówczas możemy się odwrócić i kopnąć ten korzeń w gniewie. Jeśli uderzymy głową o szafkę kuchenną, wówczas możemy rozgniewani uderzyć w tę szafkę pięścią. Jednak normalnie reakcje te uznajemy za głupie. Intuicyjnie wiemy, że reagując w ten sposób przypisujemy korzeniowi i szafce kuchennej możliwość celowego działania, jak gdyby przedmioty te działały z rozmysłem przeciwko nam.

Z tego powodu Jonathan Edwards w wieku młodzieńczym postanowił nie gniewać się na rzeczy nieożywione. Oto jego postanowienie nr 15: „Postanawiam nigdy nie pozwolić sobie nawet w najmniejszym stopniu reagować gniewem wobec istot niezrozumnych”.[2] Dlatego różnica pomiędzy gniewem a innymi emocjami niezadowolenia polega na tym, że gniew zawiera w sobie silne niezadowolenie z czegoś, co dzieje się umyślnie, a co w naszej opinii nie powinno mieć miejsca.

Gniew Jezusa a nasz gniew

Skoro Jezus jako doskonały człowiek odczuwał gniew i wyrażał go, wobec tego zmuszeni jesteśmy zapytać czego dokładnie dotyczy jego zakaz zawarty w następującym ostrzeżeniu: „każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd” (Mt 5:22). W swojej ludzkiej doskonałości Jezus skręcił bicz i powywracał w świątyni stoły wekslarzy (J 2:15; Mt 21:12). W synagodze odczuwał gniew i smutek (Mk 3:5), a uczonych w Piśmie i faryzeuszy nazwał „synami piekła” (Mt 23:15), „ślepymi głupcami” (Mt 23:17), oraz „grobami pobielanymi” (Mt 23:27).

Nie uważam, że tylko Jezus ma prawo doświadczać gniewu i wyrażać go, ponieważ jest Synem Bożym. Biblia, którą Jezus czytał i na podstawie której nauczał (J 10:35; Mt 5:18), zawiera opis gniewu świętych patriarchów (2 M 32:19; 4 M 16:15; Neh 5:6; Ps 4:4). Myślę, że odpowiedzi na wyżej postawione pytanie udzieli próba określenia co sprawia, że gniew jest właściwy, a co sprawia, że jest niewłaściwy. Pomocny jest w tym kontekst wypowiedzi Jezusa zawartych w Ewangelii Mateusza (Mt 5:22) oraz w innych miejscach. Najpierw przyjrzyjmy się jego wypowiedziom w innych miejscach, by potem wrócić do kontekstu jego wypowiedzi w Ewangelii Mateusza.

W nauczaniu Jezusa widzę przynajmniej pięć czynników, które decydują o tym, czy gniew jest słuszny, czy też nie. Czynniki te definiuję pięcioma kluczowymi terminami, z których następujące trzy opiszę w niniejszym rozdziale: miłość, adekwatność oraz opatrzność Boża. W następnym rozdziale omówię pozostałe dwa: miłosierdzie oraz służba w kontekście ich relacji do gniewu.

Gniew i miłość

Gniew ludzki, aby można było go uznać za uzasadniony, musi wynikać z miłości do osób, którzy wywołują ten gniew. Jezus powiedział: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5:44); oraz: „dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają” (Łk 6:27-28). Przykazania te mają nadrzędny wpływ na naturę naszego gniewu. Mówią o tym, że właściwy gniew nie może rozkoszować się potępieniem tych, którzy wzbudzają w nas gniew, ani też nie może tego potępienia pragnąć. Jeśli nasz gniew ma być właściwy, musi rządzić nim posłuszeństwo nakazowi błogosławienia, modlenia się oraz czynienia dobrze tym, którzy wzbudzają w nas gniew.

Nakaz ten kształtuje definicję gniewu. Jeśli zakładamy, że gniew zawsze wiąże się z uczuciem nieprzebaczenia, zemsty i wrogości, wówczas z racji tej definicji nie można odczuwać odpowiedniego gniewu. Jednak pobożni odczuwają gniew nie tylko w taki sposób. O tym, że istnieje właściwy gniew mówią nam reakcje Jezusa. Należy więc zdefiniować właściwy gniew tak, aby rządziła nim miłość. Innymi słowy powinniśmy przyjąć, że z pomocą Jezusa możemy odczuwać gniew wobec kogoś i jednocześnie modlić się za tą osobę, błogosławić ją i wyrządzać jej dobro. Taki gniew byłby uczuciem silnego niezadowolenia z czynów tej osoby – a nawet z jej skażonego serca, z którego wyszły złe czyny – przy czym mielibyśmy w sercu jednocześnie silne pragnienie dobra dla tej osoby, o które modlilibyśmy się i zabiegali. Taki gniew nie musiałby być grzechem.

Gniew i adekwatność

Jezus naucza, że święta odpowiedź na zło powinna być adekwatna do wielkości wykroczenia przeciwko moralności. W jednej z przypowieści wyjaśnia dlaczego Bóg karze niektórych ludzi surowiej, niż innych.

Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów. Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać. (Łk 12:47-48)

W przypowieści tej wynika więc, że skoro kary powinny być różne, stosownie do wielkości popełnionego zła, wobec tego także gniew powinien być odpowiedni do popełnionego zła.

Innymi słowy naszym gniewem powinna kierować zarówno miłość do sprawcy zła, jak i waga popełnionego przezeń zła. Jeśli nasz gniew jest nieproporcjonalnie wielki w stosunku do popełnionego zła, wówczas nie jest to właściwy gniew. Jest to oczywiste, jeśli przyjmiemy, że nie należy być bardziej zagniewanym, niż wymaga tego popełnione zło. Dobrym przykładem gniewu nieproporcjonalnie wielkiego w stosunku do wykroczenia byłby ojciec bijący bez opamiętania swojego trzyletniego synka.

Mniej oczywiste jest to, że zbyt łagodny gniew może również być złem. Z kolei brak gniewu w obliczu zła nie musi być złem. Jezus wyraźnie mówi aby się nie gniewać na brata (przynajmniej w niektórych okolicznościach), co pokazuje, że nie powinniśmy gniewać się w sytuacjach, w których taka reakcja wydaje się naturalna. Jest to możliwe, jednak wrócę do tego w dalszej części rozdziału. Tutaj należałoby powiedzieć, że istnieją zarówno dobre jak i niewłaściwe powody do gniewu. Człowiek może nie rozumieć albo nie mieć świadomości wagi popełnianego grzechu, zniewagi jaką wyrządza Bogu, a także zła, jakie wyrządza ludziom. W takich wypadkach brak gniewu nie jest rzeczą dobrą, ponieważ jest reakcją nieadekwatną do wielkości zła.

Gniew i Opatrzność Boża

Jedną z największych prawd nauki Jezusa mającej nam pomóc uwolnić się od grzesznego gniewu, jest prawda o Bożej opatrzności obejmującej wszystkich ludzi, czyli o mądrej i suwerennej kontroli Boga, sprawowanej nad wszystkim dla dobra jego dzieci. Sama obecność gniewu w naszych sercach oraz jego siła powinny być podporządkowane ufności w Bożą opatrzność – w to, że Bóg panuje nad złem wywołującym nasz gniew i że nie dopuści, aby spadło na nas coś, co w ostatecznym celu nie przyczyni się do naszego dobra.

Niesprawiedliwe traktowanie przez innych, bądź sam widok okrutnego obchodzenia się z osobami, które kochamy, może wzbudzić w nas naturalny i silny odruch gniewu. Mówiąc o prześladowaniach Jezus odwołuje się do naszego strachu, a nie do gniewu, jednak jego wypowiedź zawiera także wyraźnie odniesienia do gniewu. Powiedział: „I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle. Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego. Nawet wasze włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się; jesteście więcej warci niż wiele wróbli” (Mt 10:28-31).

Wypowiedź ta wskazuje przede wszystkim na to, że Bóg sprawuje władzę nawet nad najdrobniejszymi aspektami życia na ziemi – ani jeden ptak nie spada na ziemię bez jego woli. Wskazuje też na to, że Bóg jest blisko i doskonale zna naszą sytuację – nawet wszystkie nasze włosy na głowie są policzone. Wniosek z tego jest taki, że nie spotyka nas nic, na co nie zezwoli jego mądra i kochająca opieka nad nami. Nie bójcie się, a tym samym nie gniewajcie się w taki sposób, który byłby zaprzeczeniem waszej ufności w opiekę Boga nad waszym życiem. Świadomość Bożej opatrzności powinna zmienić sposób, w jaki znosimy różne sytuacje, które w innym wypadku doprowadziłyby nas do wściekłości.

Jezus zapowiedział przyszłość swoich uczniów, mówiąc: „A będą was wydawać i rodzice, i bracia, i krewni, i przyjaciele, i zabijać niektórych z was, i będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego. Lecz i włos z głowy waszej nie zginie” (Łk 21:16-18). Jest to kolejne, szokujące zapewnienie, że nawet jeśli zginiemy z powodu Chrystusa („zabiją niektórych z was”), to jednak będziemy całkowicie bezpieczni – „włos z głowy waszej nie zginie”. Boża opatrzność kontroluje całe zło, jakie spada na nas, aby wypełniły się dobre zamierzenia Boże. Świadomość ta musi wpływać na nasz gniew. Ludzie czynią zło, jednak to nie do nich należy ostatnie słowo, gdyż w ostatecznym rozrachunku Bóg wykorzystuje ich zło do zrealizowania swoich ukrytych zamiarów. Doznane krzywdy mogą wywołać w nas gniew, jednak ufność w Boga usuwa z naszych serc rozgoryczenie, żądło oraz nienawiść naszego gniewu.

Radujcie się kiedy was będą prześladować

Jedną z najbardziej przejrzystych ilustracji pokazujących przezwyciężenie kontrolującego efektu gniewu dzięki Bożej opatrzności, jest nakaz Jezusa, aby radować się kiedy jesteśmy prześladowani. „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5:11-12). Zazwyczaj niewiele rzeczy wywołuje w nas większy gniew, niż niesprawiedliwe traktowanie. Obelgi i prześladowania nie tylko sprawiają nam ból, lecz są również – zgodnie ze słowami Jezusa - „złe” i fałszywe”. Wszystkie te czynniki mogą wywoływać w nas wściekłość.

Jezus nawołuje nas do zupełnie innego reagowania, które przemieni gniew, będący naszą naturalną, zrozumiałą reakcją emocjonalną. Nie mówi nam: „Gniewajcie się tak, jak należy”, albo „Starajcie się kontrolować swój gniew”, lecz nakazuje najdziwniejszą rzecz, jaką możemy sobie wyobrazić: „Radujcie i weselcie się”. Dosłowny przekład tego wersetu ma jeszcze bardziej zdumiewającą wymowę: „Cieszcie się i skaczcie z radości” (Łk 6:23). Ten nakaz nie może nie wpływać na gniew zrodzony w wyniku niesprawiedliwych prześladowań. Jeśli cieszymy się kiedy inni traktują nas niesprawiedliwie, wówczas nasz gniew z powodu takiego traktowania musi ulec przeobrażeniu.

Wyrażanie radości w takich okolicznościach nie oznacza, że pochwalamy prześladowania. Nie oznacza też, że nie uznajemy takiego traktowania za niesprawiedliwe. Prawdopodobnie też nie oznacza, że w ogóle nie odczuwamy gniewu. Radości z prześladowań może towarzyszyć pewnego rodzaju święty gniew – silna, emocjonalna dezaprobata. Dusza ludzka została stworzona na podobieństwo Boga i jest dostatecznie złożona, aby doświadczać jednocześnie tych dwóch skrajności. Z nauczania Jezusa o Bogu wiemy, że Bóg może jednocześnie doświadczać zarówno gniewu jak i radości, ponieważ On w tym samym czasie zarówno doskonale widzi jak i reaguje na wszelkie dobro i wszelkie zło. [3]

Dzięki opatrzności Bożej możemy okazywać radość w obliczu prześladowań. Kiedy was zabiją, ani jeden włos z naszej głowy nie zginie. Bez woli waszego Ojca w niebie ani jeden ptak nie spadnie na ziemię (albo ani jeden nienawistny cios nie spadnie na wasze głowy). Cierpienia jakie was dotykają, wyznacza Boża opatrzność. W ostatecznym rozrachunku „zapłata wasza obfita jest w niebie”. Taka jest odpowiedź Jezusa – powód, dla którego możemy nosić prześladowania radością, a nie w gniewie: „Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie” (Mt 5:12). Właściwym gniewem kieruje wiara we wszechwiedzącą, wszechmocną i miłosierną opatrzność Bożą.


[1] Nie chcę przez to powiedzieć, że działania naszej woli nie mają wpływu na odczuwany przez nas gniew. Decydując się na rozpamiętywanie doznanej krzywdy można zintensyfikować swój gniew. Można też skierować uwagę na miłosierdzie, jakie okazał nam Chrystus i w ten sposób uśmierzyć swój gniew. Chodzi mi tylko o to, że samo odczuwanie gniewu nie jest kontrolowane przez naszą wolę w takim stopniu, jak np. podniesienie prawej ręki.

[2] Jonathan Edwards, “Memoirs of Jonathan Edwards, A. M.”, w: The Works of Jonathan Edwards, red.: Edward Hickman, 2 vols., Edinburgh, Banner of Truth, 1974, I:xxi.

[3] Jezus na przykład nauczał nas, że Bóg karmi wszystkie ptaki i przyodziewa wszystkie lilie na świecie (Mt 6:26-30), że żaden ptak nie spada na ziemię bez jego woli (Mt 10:29), że Bóg zna i policzył każdy nasz włos na głowie (Mt 10:30), że we wszystkich przeciwnościach naszego życia ani jeden włos z naszej głowy nie ginie (Łk 21:18). Innymi słowy Bóg jest doskonale świadomy każdego, najdrobniejszego szczegółu każdego wydarzenia na tym świecie, a jego gniew (J 3:36) i radość (Łk 15:7) występują w doskonałej proporcji w stosunku do tego, co widzi. Ponieważ niewiara oraz upamiętanie się przez cały czas zachodzą jednocześnie, Bóg przez cały czas reaguje na obie te rzeczy jednocześnie przeciwstawnymi emocjami.

Brak komentarzy: