poniedziałek, 11 października 2010


Żądanie 21

Czyńcie wolę Ojca mojego, który jest w niebie – przemieńcie się przez wiarę w Jezusa

Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką. (Mk 3:35)

Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go. (Łk 11:28)

Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. (Mt 7:21)

W poprzednim rozdziale opisany był przypadek bogatego człowieka szukającego życia wiecznego, któremu brakowało „jednej rzeczy”. Potrzebował Jezusa aby stać się doskonałym (Mt 19:21). Jezus jest drogą do doskonałości – ale w jaki sposób? Odpowiedź na to pytanie podana w poprzednim rozdziale brzmiała: jako podstawa naszej doskonałości przed Bogiem, skutecznej przez wiarę w niego. W niniejszym rozdziale zajmiemy się drugą, także prawdziwą odpowiedzią: obecność i moc zamieszkałego w nas Jezusa przemienia nas tak, że kochamy naprawdę tak, jak On i zmierzamy do doskonałości.

Konieczne jest pewne realne i faktyczne posłuszeństwo

Zawarta w poprzednim rozdziale odpowiedź nie wyjaśnia w pełni dlaczego Jezus w taki sposób powiedział o wykonywaniu woli Bożej – że należy wykonywać wolę Boga, aby dostać się do Królestwa Niebios: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 7:21). Jezus powiedział też, że w dniu sądu odrzuci tych, którzy czynią bezprawie: „A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7:23). Powiedział też o nich, że „odejdą ci na kaźń wieczną”, ponieważ nie okazywali miłości innym współbraciom w wierze: „czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście” (Mt 25:45).

Nie ma żadnych wątpliwości, że Jezus uważał, iż do zbawienia konieczna jest pewna miara realnego, faktycznego posłuszeństwa woli Bożej: „Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mk 3:35). Druga historyczna odpowiedź na pytanie w jaki sposób Jezus jest drogą do doskonałości brzmi, że On uzdalnia i przekształca nas. Przemienia nas tak, że możemy kochać tak, jak On i w ten sposób zdążać do doskonałości, która ostatecznie będzie naszym udziałem w niebie.

Przedstawiłem tę odpowiedź w taki sposób, ponieważ słowa Jezusa nie zawierają żadnej wskazówki o tym, że możliwe jest osiągnięcie doskonałości już tutaj, na ziemi. W Modlitwie Pańskiej po prośbie: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” następuje kolejna: „I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mt 6:11-12). Innymi słowy o chleb modlimy się codziennie, i codziennie powinniśmy się modlić o przebaczenie. Z tego wynika, że Jezus nie przewiduje, że na tej ziemi będziemy mogli żyć bez potrzeby codziennej modlitwy o przebaczenie.

Dlatego powiedziałem, że Jezus przekształca nas, by nasza miłość zaczęła upodabniać się do jego miłości, by przez to zmierzać do doskonałości, którą ostatecznie osiągniemy w niebie. Pełnię doskonałości osiągniemy dopiero w niebie, jednak Jezus przemienia nas już teraz. Przemiana ta jest niezbędna dla naszego zbawienia. Nasze nowe postępowanie w świętości jest niezbędne, jednak ta konieczność jest nieco inna, niż w przypadku zawierzeniu Jezusowi jako naszej doskonałości. Kiedy zawierzamy Jezusowi, jesteśmy z nim jedno, a wtedy Bóg – wyłącznie ze względu na dzieło Chrystusa – uznaje nas za sprawiedliwych, i to jeszcze zanim nasze postępowanie ulegnie zmianie. Celnik, który modlił się: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” (Łk 18:13), nie ośmielił się wykazywać własnej sprawiedliwości jako podstawy usprawiedliwienia. Nie patrzył na siebie, na to jakim był – błagał o miłosierdzie. Bóg uznał go za sprawiedliwego – i to jeszcze zanim zmienił osie jego postępowanie. Dlatego zawierzenie Jezusowi jest niezbędne, aby być jedno z nim, gdyż to On jest podstawą naszego usprawiedliwienia. Jednak niezbędny jest także owoc i dowód naszego zjednoczenia z Chrystusem – nasze przemienione postępowanie.

Każde dobre drzewo rodzi dobry owoc

W Żądaniu 7 napisałem, że owocem zjednoczenia z Chrystusem przez wiarę jest nowe życie – życie miłości. Miłość jest właśnie tym owocem, który rodzi działający w nas Jezus: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15:5). W innym miejscu Jezus mówi wyraźnie, że zdrowe drzewo, to znaczy osoba szczerze wierząca w niego, rodzi dobre owoce: „Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce” (Mt 7:17).

Owoc nie czyni drzewa dobrym – to drzewo wydaje dobre owoce. Dobre uczynki nie jednoczą nas z Chrystusem i nie są podstawą naszego usprawiedliwienia. Zawierzenie Jezusowi jednoczy nas z nim. Dzięki temu zjednoczeniu Bóg uznaje nas za doskonałych, a zjednoczenie to uwalnia moc, która wydaje owoce. Jezus powiedział: „Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień” (Mt 7:19) nie dlatego, że Bóg przyjmuje nas na podstawie wydawanych owoców – przecież celnik nie mógł wykazać się żadnymi owocami – ale dlatego, że brak owoców pokazuje to, że nie jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem.

Kiedy Jezus żąda, aby czynić wolę jego Ojca, który jest w niebie, ma na myśli dwie rzeczy. Pierwszą z nich można opisać jako następujące żądanie: „Wierzcie we mnie jako swoja jedyną nadzieję na osiągnięcie doskonałej sprawiedliwości, która nie jest z was. T doskonałość jest podstawą przyjęcia was przez Boga oraz odziedziczenia przez was życia wiecznego”. Dlatego kiedy ludzie zapytali go: „Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże?”, Jezus po prostu odpowiedział: „To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał” (J 6:28-29). Pierwszym i najważniejszym aspektem woli Bożej dla nas jest wierzyć w Jezusa. Drugą rzecz można opisać następująco: „Ta sama wiara, która jednoczy was ze mną dla waszego usprawiedliwienia, łączy was ze mną niczym latorośl z krzewem winnym. W ten sposób wydajecie owoce miłości, która jest faktycznym wypełnieniem zakonu Bożego”.

Czy wola Boża dla nas jest zapisana w zakonie starego testamentu?

Wracając do spotkania Jezusa z człowiekiem, który zapytał: „Nauczycielu dobry! Co mam czynić, aby odziedziczyć żywot wieczny?” (Mk 10:17), zwróćmy uwagę na to w jaki sposób przestrzeganie przykazań wpasowuje się w odpowiedź Jezusa. Pierwsza odpowiedź, jakiej udzielił Jezus, brzmiała: „A jeśli chcesz wejść do żywota, przestrzegaj przykazań” (Mt 19:17). Chociaż przez przestrzeganie przykazań nigdy nie osiągniemy sprawiedliwości na tyle doskonałej, aby Bóg nas przyjął na jej podstawie, jednak bardzo ważne jest, by zabiegać o wypełnienie woli Bożej. Pytanie brzmi: czy Boża wola dla nas jest zapisana w zakonie Starego Testamentu? Na to pytanie zarówno jednoznaczne „Tak”, jak i jednoznaczne „Nie” byłoby odpowiedzią zwodniczą. Należałoby raczej odpowiedzieć: Tak, pod warunkiem przesiania zakonu przez sito wszelkich zmian wprowadzonych przez Jezusa, który jest celem i wypełnieniem zakonu.

Jezus powiedział: „To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach” (Łk 24:44). Cały zakon i Prorocy wskazywali na Jezusa. I nic dziwnego, ponieważ Jezus przyszedł a wypełnić zakon i wprowadzić zmianę, o której powiedział ostrożnie i z szacunkiem: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie” (Mt 5:17-18).

Jezus nie przyszedł aby rozwiązać zakon, a wypełnić go. A skoro zakon został wypełniony w Jezusie, wówczas jego pierwotne przeznaczenie uległo drastycznej zmianie. Nastała nowa era i naśladowcy Jezusa mają do zakonu inny stosunek, niż Izrael. Dlatego Jezus powiedział: „Do czasów Jana był zakon i prorocy, od tego czasu jest zwiastowane Królestwo Boże i każdy się do niego gwałtem wdziera” (Łk 16:16).

Jak zmienia się nasz stosunek do zakonu po przyjściu Jezusa

Poniższy prosty esej ma na celu wyjaśnienie zmiany naszego stosunku do zakonu po przyjściu Jezusa.

Pierwszą zmianę wprowadził Jezus, kiedy powiedział, że „wszystko, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może go kalać” (Mk 7:18). Tym samym unieważnił przepisy ceremonialne Starego Testamentu. Ewangelista Marek komentuje to prostym stwierdzeniem: „Tak uznał wszystkie potrawy za czyste” (Mk 7:19). „Jezus wyłącznie na podstawie swojej władzy unieważnił przepisy czystości ceremonialnej, zawarte w dużej części prawa Mojżeszowego.”[1] Odtąd „synowie są wolni” (Mt 17:26), i dlatego przy spożywaniu pokarmów bądź wstrzymywaniu się od nich kierujemy się miłością.

Jako najważniejsze kryterium naszego postępowania podałem miłość dlatego, ponieważ kierowanie się miłością jest drugą zmianą naszego stosunku do zakonu, jaką wprowadził Jezus. Stwierdził, że cały zakon opiera się na miłości: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7:12 BT). Tymi słowami Jezus odwraca nasza uwagę od przestrzegania przykazań per se i kierują ją na naszą relację z nim, która rodzi owoce miłości, będącej wypełnieniem zakonu (patrz Żądanie 32).

Trzecia zmiana naszego stosunku do zakonu zawarta jest w przypowieści o właścicielu winnicy i dzierżawcach, którzy nie chcieli oddawać mu owoców tej winnicy. Właściciel wielokrotnie posyłał swoje sługi do dzierżawców, którzy jego sługi bili. W końcu posłał do nich swojego syna, którego dzierżawcy zabili. Przypowieść ta opisuje obrazowo relację Boga do swojego ludu - Izraela. Większość Izraelitów nie oddawała Bogu owoców uwielbienia i posłuszeństwa, i na domiar wszystkiego zabili Syna Bożego (Mt 21:33-41). Jezus zapytał słuchaczy co zrobi właściciel winnicy, na co odpowiedzieli: „Wytraci sromotnie tych złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym wieśniakom, którzy mu we właściwym czasie będą oddawać owoce” (Mt 21:41). Była to słuszna odpowiedź i Jezus zastosował ja wobec swoich żydowskich słuchaczy w sposób drastyczny, wskazujący na olbrzymią zmianę w zakonie.

Powiedział: „Dlatego powiadam wam, że Królestwo Boże zostanie wam zabrane, a dane narodowi, który będzie wydawał jego owoce” (Mt 21:43). Innymi słowy stwierdził, że Bóg odwraca swoją szczególną opiekę zbawczą od Izraela i kieruje ją na narody pogan (patrz Żądanie 50). O przynależności do ludu Bożego nie decyduje już więcej pochodzenie etniczne, ani przynależność do teokracji rządzonej przez królów, kapłanów i sędziów, utrzymywanej poprzez system przepisów ceremonialnych. O przynależności tej decyduje wiara w Jezusa oraz owoce miłości.

Zmiany te wywołały olbrzymie skutki. Bożą wolą nie jest już więcej wywieranie w jego imieniu zemsty na grzesznikach, jak to miało miejsce przy podboju Kanaanu (5 M 9:3-6). Dzieci Boże (naśladowcy Jezusa) nie mogą już więcej karać śmiercią bluźnierców (3 M 24:14), cudzołożników (3 M 20:11), rozpustników (5 M 22:21), tych, którzy bezczeszczą sabat (2 M 31:14), czarownic (2 M 22:18) fałszywych świadków (5 M 19:16,19), albo dzieci nieposłusznych rodzicom (2 M 21:15,17). Te przepisy zakonu były związane z teokracją, ustrojem państwa jednolitego narodowościowo, które nie obowiązują obecnego ludu Bożego, nie mającego jednolitego pochodzenia etnicznego ani swojego państwa – ludu rozproszonego po całej ziemi, we wszystkich państwach i grupach etnicznych (Mt 28:19).

Czwarta zmiana naszego stosunku do zakonu wynika z tego, że cały starotestamentowy system religijny wraz ze świątynią, służbą kapłańską i ofiarami osiągnął swoje wypełnienie oraz swój kres w Jezusie. Żądanie 12 wyjaśnia, że Jezus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie zajął miejsce starotestamentowej świątyni oraz ofiar za grzech. Dlatego starotestamentowe przepisy regulujące pojednanie z Bogiem zostały wypełnione i unieważnieniu wraz ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa.

Wierz w jego Syna i wydawaj owoce miłości

Końcowym wnioskiem niniejszego rozdziału jest to, że żądanie Jezusa aby czynić wolę jego Ojca i przestrzegać jego przykazań jest w istocie żądaniem, aby zrobić to, co On nakazał bogatemu człowiekowi w odpowiedzi na jego pytanie jak może odziedziczyć życie wieczne. Najważniejszym żądaniem Jezusa jest, abyśmy zaprzestali uzależniać swoje szczęście od pieniędzy i zaczęli uzależniać swoje szczęście od niego samego jako naszej jedynej nadziei osiągnięcia tej jednej rzeczy, której nam brak: doskonałej sprawiedliwości. Tak, powinniśmy przestrzegać przykazań, jednak winniśmy to robić z perspektywy wypełnienia ich w Chrystusie. W praktyce oznacza to, że powinniśmy patrzeć na Jezusa i w jego nauczaniu, jego życiu i śmierci szukać potrzebnych nam wskazówek. Musimy wierzyć, że Jezus wykona to w nas swoją mocą – że wydamy owoce tak, jak latorośl dzięki trwaniu w krzewie winnym. Dzięki temu to Jezus a nie Mojżesz odbiera całą chwałę z powodu odkupienia i wypełnienia nowego przymierza.

Jednak nawet pomimo tej przemianie dzięki mocy Bożej (Mk 10:27) nasza sprawiedliwość nie jest w tym życiu doskonała, i nie zapewni nam przyjęcia przez Boga. Dlatego też żądanie Jezusa aby wypełniać wolę jego Ojca i przestrzegać jego przykazań jest jednocześnie żądaniem, aby porzucili nadzieje na uczynienie naszego posłuszeństwa podstawą przyjęcia nas przez Boga. Nasza przemiana jest skutkiem naszego zjednoczenia z Chrystusem i to właśnie zjednoczenie jest podstawą przyjęcia nas przez Boga. Jednoczymy się z Chrystusem wówczas, kiedy wierzymy w niego. Owoce, jakie wydajemy, pokazują realność tego zjednoczenia i autentyczność naszej wiary. Taka jest wola Boża, abyśmy wierzyli w jego Syna, abyśmy mogli cieszyć się zjednoczeniem z nim, trwali w łaskawym przyjęciu nas przez Boga i uznaniu za doskonałych, i abyśmy wydawali owoce miłości.


[1] George Ladd, The Presence of the Future (Grand Rapids, Mich., USA, Eerdmans, 1974, s. 285.

Brak komentarzy: