wtorek, 30 listopada 2010


Żądanie 26

Wasza sprawiedliwość musi być obfitsza, niż sprawiedliwość faryzeuszy – oczyśćcie kielich wewnątrz

Miejcie się na baczności i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów! (Mt 16:6)

Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda. (Mt 23:24)

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że oczyszczacie z zewnątrz kielich i misę, wewnątrz zaś są one pełne łupiestwa i pożądliwości. Ślepy faryzeuszu! Oczyść wpierw wnętrze kielicha, aby i to, co jest zewnątrz niego, stało się czyste. (Mt 23:25-26)

Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć. (Mt 23:4)

Przedstawiony w poprzednim rozdziale opis serca faryzeuszy jest druzgocący: łupiestwo, pożądliwość, trupie kości, nieczystości, obłuda, bezprawie. Nic więc dziwnego, że kiedy takie serce broni się i chce w oczach świata uchodzić za sprawiedliwe, z konieczności skupia się na podrzędnych aspektach sprawiedliwości.

Ślepi na duchowe proporcje

Łatwiej jest dawać dziesięcinę niż kochać sprawiedliwość, miłosierdzie i wierność. „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że dajecie dziesięcinę z mięty i z kopru, i z kminku, a zaniedbaliście tego, co ważniejsze w zakonie: sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności; te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać” (Mt 23:23). Nie widzieli żadnych różnic w sprawach duchowych: „Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda” (Mt 23:24). Co gorsza, kiedy ślepi zostają przewodnikami, wówczas inni ponoszą szkody, a nawet giną. Jezus powiedział: „To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15:14 BT).

Oznacza to, że duchowa ślepota oraz martwota są prowadzą zarówno do morderstwa jak i samobójstwa. Ślepi przewodnicy niszczą zarówno siebie, jak i innych. Jezus ostrzegał: „Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą” (Łk 11:44 BT). Uważali , że dotknięcie zmarłego powoduje nieczystość. Jak na ironię, pomimo całego wysiłku o zachowanie ceremonialnej czystości, sami okazali się duchowo martwi i szkodliwi dla innych z powodu swojej martwoty.

Diabelski stan wymagającego i niemiłosiernego człowieka

Jednak nie przejmowali się tym. Obłudnicy mający się za sprawiedliwych okazują się zazwyczaj niemiłosiernie wymagający w stosunku do innych: „Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć” (Mt 23:4). Innymi słowy stosują prawo bez miłosierdzia. W przeciwieństwie do Jezusa, którego jarzmo jest lekkie a brzemię słodkie(Mt 11:28-30), ponieważ daje nam to, czego od nas żąda,[1] faryzeusze jedynie żądają, a sami nawet palcem nie kiwną, aby pomóc. W ten sposób nie tylko sami ściągają na siebie zgubę, lecz także pociągają ludzi za sobą. „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie Królestwo Niebios przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą.” (Mt 23:13)

Ściśle rzecz biorąc jest to diabelska rzecz. Idący do piekła obłudnicy trudzą się, aby pociągnąć za sobą innych. Jezus, przejęty głęboką miłością do zagubionych i słabych, dał upust swojemu oburzeniu przeciwko agentom piekła, mówiąc: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że obchodzicie morze i ląd, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami” (Mt 23:15). Nie jest to wcale język metaforyczny – faryzeusze byli synami piekła, ponieważ ich ojcem był diabeł, a nie Bóg. Jezus powiedział im: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga … Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego” (J 8:42.44). Innymi słowy ich serca kształtowały uczucia i wybory dokonywane z woli szatana. Ich skłonności były ukształtowane według wzoru piekła.

Faryzeusze próbowali odeprzeć tę krytykę odwracając sytuację i oskarżając Jezusa o współpracę z szatanem: „Ten nie wygania demonów inaczej jak tylko przez Belzebuba, księcia demonów” (Mt 12:24). Jednak Jezus zwrócił ich uwagę na fakt, że nie można łączyć wyganiania demonów ze współpracą z szatanem: „A jeśli szatan szatana wygania, sam z sobą jest rozdwojony; jakże więc ostoi się królestwo jego?” (Mt 12:26). Faktem pozostaje więc to, że to faryzeusze byli „plemionami żmijowymi”, nie potrafiącymi mówić dobrze dlatego, że byli źli. „Jakże możecie mówić dobrze, będąc złymi? Albowiem z obfitości serca mówią usta” (Mt 12:34).

Oczyść wnętrze, aby to co na zewnątrz stało się czyste

Problemem faryzeuszów było złe i twarde serce (Mk 3:5, 10:5). Ich wysiłki na polu religii i moralności sprowadzały się jedynie do oczyszczania z zewnątrz i kontrolowania tego, co wchodzi do ust, a nie tego, co wychodzi z ich serc. Jezus wytłumaczył swoim uczniom, że faryzeusze postawili na głowie tę zasadniczą kwestię. Na osobności powiedział im: „Czy nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, idzie do żołądka i na zewnątrz się wydala? Ale co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to kala człowieka. …. To właśnie kala człowieka; ale jedzenie nie umytymi rękoma nie kala człowieka” (Mt 15:17-20).

Faryzeusze postępowali jak głupcy – jak gdyby Bóg, który uczynił rzeczy zewnętrzne, nie troszczył się – i to nawet bardziej – o to, co jest wewnątrz. Jezus wołał: „Głupcy, czy ten, który uczynił to, co jest zewnątrz, nie uczynił i tego, co jest wewnątrz?” (Łk 11:40). Następnie powiedział im wprost bardzo jasno o tym, co powinni robić: „Ślepy faryzeuszu! Oczyść wpierw wnętrze kielicha, aby i to, co jest zewnątrz niego, stało się czyste” (Mt 23:26). Tę samą myśl wyraził w innym miejscu pośrednio i bardziej prowokująco: „Ale dajcie to, co wewnątrz, na jałmużnę, a oto wszystko dla was będzie czyste” (Łk 11:41).

Faryzeusze dawali jałmużny wbrew radom Jezusa – na pokaz (Mt 23:5). Innymi słowy nie dawali z serca. Kiedy dawali biednym, nie wkładali w to swojego serca – to znaczy nie dawali im swojej miłości. Nie obchodziło ich, czy ubodzy staną się synami piekła czy dziećmi Bożymi. Po prostu chcieli, aby ich podziwiano za sam akt dawania. Jezus podał rozwiązanie: „Oczyść wpierw wnętrze kielicha, aby i to, co jest zewnątrz niego, stało się czyste” (Mt 23:26). Najpierw musi nastąpić przemiana wewnętrzna, aby (ina- „aby”) to, co jest zewnątrz także było czyste. Jezus przywiązuje dużą wagę do uczynków – ale nie dla samych uczynków.

Z tego właśnie powodu Jezus nigdy nie stanie za ewangelią społeczną. Jego głównym przesłaniem nie jest: „Rób dobre rzeczy”. Bezwzględną zasadą uczynków miłych Bogu, wykonywanych w posłuszeństwie Jezusowi, jest to: „Oczyść wpierw wnętrze kielicha”. Zwrot „aby” pokazuje, że dla Jezusa liczy się tylko takie postępowanie, które wypływa z przemienionego serca. „Oczyść wpierw wnętrze kielicha, aby i to, co jest zewnątrz niego, stało się czyste.” Rzeczy zewnętrzne także są ważne, jednak tylko na tyle, na ile wypływają z serca.

John Stott ma rację

Teraz możemy zobaczyć słuszność stwierdzeń Johna Stotta zawartych we fragmencie cytowanym na początku poprzedniego rozdziału. Na pytanie o sens następującej wypowiedzi Jezusa: „Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mt 5:20), Stott odpowiedział:

Sprawiedliwość chrześcijańska jest większa, niż sprawiedliwość faryzejska, ponieważ jest głębsza – sięga serca. … Sprawiedliwość, która jest miła Bogu to wewnętrzna sprawiedliwość myśli i motywów, ponieważ „Pan patrzy na serce”.[2]

Stott wierzy, co jest oczywiste, że ta prawdziwa sprawiedliwość serca wyraża się w życiu poprzez postępowanie. Jednak decydujące znaczenie ma sprawiedliwość serca.

Sprawiedliwość faryzejska jest ciężka i łatwo jest być sprawiedliwszym

W świetle powyższych rozważań wyraźnie widać, że dokładnie to miał na myśli Jezus. Opisana przez niego sprawiedliwość faryzejska jest tak wstrętna, że odruchowo wydaje nam się, że łatwo jest być sprawiedliwszym. Z jednej strony jest to prawda, z drugiej fałsz. Prawdą jest to, co powiedział Jezus: „Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie” (Mt 11:30). On nie chce stać w jednym szeregu z tymi, którzy obciążają „ludzi brzemionami nie do uniesienia”, a sami nawet palcem nie dotykają tych brzemion (Łk 11:46). Dlatego słuszną rzeczą jest uważać, że sprawiedliwość jakiej od nas żąda Jezus jest z jednej strony „miła”, a jego brzemię „lekkie”.

Z drugiej jednak strony, jak pokazuje Żądanie 18, jego sprawiedliwość jest trudna. W rzeczywistości jest nie tylko trudna – jest niemożliwa. Kiedy bogaty dostojnik żydowski odwrócił się od Jezusa i z miłości do pieniędzy poszedł drogą faryzeuszów, Jezus powiedział jak trudno jest „oczyścić wnętrze kielicha” i przestać kochać pieniądze: „U ludzi to rzecz niemożliwa, ale nie u Boga; albowiem u Boga wszystko jest możliwe” (Mk 10:27). Człowiek pozostawiony samemu sobie nie może zmienić swojego serca. Bardziej sobie ceni pieniądze, niż Jezusa. To właśnie musi ulec zmianie. Konieczna jest sprawiedliwość, która jest obca faryzeuszom.

Sprawiedliwość obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów to nowe serce, które ufa Jezusowi i ceni go bardziej, niż pieniądze, uznanie ludzi, seks oraz wszystko inne na tym świecie. Cenić ponad wszystko coś, co ma nieskończenie wielką wartość jest najłatwiejszą rzeczą na świecie, tak jak posłuszeństwo nakazowi spożywania ulubionych potraw. Jeśli jednak nasze serce nie ceni Jezusa ponad wszystko, wówczas zmiana upodobań o własnych siłach przekracza nasze możliwości.

Sześć antytez pokazujących sprawiedliwość obfitszą od sprawieldiwości faryzeuszów

Jezus powiedział, że nasza sprawiedliwość musi być obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów (Mt 5:20), a w pozostałej części Kazania na Górze pokazał, że prawdziwa sprawiedliwość, która przejawia się w uczynkach nacechowanych miłością, jest definitywnie i zasadniczo sprawiedliwością wewnętrzną. Definitywnie – ponieważ to, co jest wewnątrz rozstrzyga o tym, czy dane postępowanie ma wartość przed Bogiem. Zasadniczo – ponieważ istotą dobrego postępowania jest wewnętrzny motyw, a nie zewnętrzny ruch mięśni czy wpływ na rzeczy zewnętrzne. Do takiego wniosku sprowadzają się wszystkie wypowiedzi Jezusa na temat obłudy faryzeuszów.

Takie rozumienie sprawiedliwości potwierdza dalsza część Kazania na Górze, w której Jezus w sześciu przykładach pokazuje, że przepisy zakonu należy odczytywać w kategoriach motywów i przyswajać je tak, aż żądania Boga wypełnią całe nasze serce i dosięgną naszych najskrytszych uczuć. Czasami te nakazy Jezusa („a Ja wam powiadam”) nazywane są antytezami, ponieważ Jezus przedstawia je w przeciwieństwie do faryzeuszowskiej interpretacji zakonu Starego Testamentu oraz ówczesnych tradycji.

Od „Nie zabijaj” do „Nie gniewaj się”

I. Najpierw Jezus odnosi się do przykazania „Nie zabijaj”. Poza jedynie zewnętrznym zastosowaniem dodaje On nakaz, aby się nie gniewać i mówi, że sam gniew – bez fizycznego aktu morderstwa – jest jakby morderstwem (Mt 5:21-26). Widać a tego, że sprawiedliwość obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów jest w swojej istocie wewnętrzną przemianą serca, które nie pała gniewem w obliczu doznawanych krzywd (patrz Żądania 18-19).

Od „Nie cudzołóż” do „Nie pożądaj”

II. Następnie Jezus odnosi się do przykazania „Nie cudzołóż”. Poza jedynie zewnętrznym zastosowaniem dodaje On nakaz, aby nie pożądać: „A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5:28). Pokazuje w ten sposób, że sprawiedliwość obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów jest w swojej istocie wewnętrzną przemianą serca, które uwalnia od związania pragnieniem niedozwolonego współżycia seksualnego. Sprawiedliwość, której żąda Jezus, nie jest jedynie właściwym postępowaniem zewnętrznym, ale także czystością serca.

Od zakazu odprawiania żon do nakazu wierności

III. Następnie Jezus odnosi się do starotestamentowego przepisu dopuszczającego odprawianie żon i podaje nowy ideał - zakaz odprawiania żon: „A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży” (Mt 5:32). Sprawiedliwość obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów to odnalezienie odpowiedzi na problemy małżeńskie nie w rozwodzie, ale w przemianie serca.

Od nakazu dotrzymywania przysiąg do prostej uczciwości

IV. Następnie Jezus nawiązuje do starotestamentowego przykazania dotrzymywania Bogu składanych przysiąg (Mt 5:33) i dodaje nowy nakaz – bardziej radykalny i dotyczący serca. Żąda, abyśmy w swoich sercach byli na wskroś uczciwi na tyle, aby nie było konieczności składania zewnętrznych deklaracji (jak przysięgi) na poparcie naszej zgody czy sprzeciwu. Sprawiedliwość obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów to serce całkowicie oddane prawdzie, aby zbytecznym stało się mówienie „Przysięgam”.

Od odwetu do zadowolenia w miłości

V. Następnie Jezus cytuje starotestamentowe prawo: Oko za oko, ząb za ząb” i podaje sześć nowych nakazów:

1. „nie sprzeciwiajcie się złemu”,

2. „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”,

3. „temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz”,

4. „kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie”

5. „Temu, kto cię prosi, daj”,

6. „a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się”(Mt 5:39-42)

Wszystkie te nakazy dotyczą postępowania, a nie jedynie wewnętrznych skłonności.

Dlatego nie powinniśmy mówić, że sprawiedliwość która jest obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów to jedynie sprawiedliwość serca. Wyraźnie widać, że wymaga ona także nadzwyczajnej cierpliwości, samozaparcia oraz miłości. Nie możemy też zamykać oczu na fakt, że wyżej podanych sześć nakazów Jezusa jest tak dogłębnie przeciwnych naszemu naturalnemu, ludzkiemu (faryzejskiemu!) egoizmowi, że nie można ich spełnić bez wewnętrznej przemiany, w wyniku której nasze zadowolenie i nasze poczucie bezpieczeństwa odnajdujemy w czymś zupełnie innym, niż to, co ma do zaoferowania ten świat – w Jezusie.

Od ograniczonej miłości do nakazu kochania wrogów

VI. Dalej Jezus cytuje nauczanie starszych, zniekształcające starotestamentowe przykazanie miłości (3M 19:18): „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego” (Mt 5:43). Następnie koryguje to zniekształcenie, mówiąc: „A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5:44). Miłość uwidacznia się w ofiarnych uczynkach usługiwania. Jednak sama miłość nie jest od razu widoczna. Najpierw musi nastąpić przemiana serca.

Wniosek ten wynika jasno z nakazu, aby się modlić o tych, którzy nas prześladują. Modlenie się za nich oznacza, że naprawdę pragniemy ich dobra. Modlimy się o ich zbawienie i wieczną radość, oraz aby w ich życiu wykonała się miłosierna zbawcza wola Boża. Nie jest to możliwe przy jedynie zewnętrznym zaangażowaniu i okazywaniu kurtuazji wobec przeciwników. Aby szczerze modlić się o swoich przeciwników nasze serca muszą być całkowicie przemienione, aby nie szukały bezpieczeństwa w Jezusie i nie kierowały się egoizmem. Ta przemiana i wykonywane na jej podstawie uczynki są sprawiedliwością, która jest obfitsza od sprawiedliwości faryzeuszów i uczonych w Piśmie.

Tematem rozważań w następnym rozdziale będzie walka o wewnętrzną czystość i miłość, której brakowało faryzeuszom. Miłość ta jest równie radykalna, jak odcięcie sobie ręki czy wyłupienie swojego oka. W rozdziale tym wykażę, że nasze bezpieczeństwo polega nie tylko na posiadaniu serca innego, niż te, jakim charakteryzowali się faryzeusze, lecz także na tym, że zostaliśmy usadowieni w przebaczeniu, przyjęciu, miłości i wiecznym życiu Boga.


[1] Patrz Żądanie 7, 21, 23 i 24.

[2] Ibid.

Brak komentarzy: