wtorek, 29 marca 2011


Żądanie 38
Nie przysięgajcie – zachowujcie prawdę i mówcie wprost
Słyszeliście także, że powiedziano przodkom; Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. (Mt 5:33-37)
Jezus naucza, że prawda jest cenna. Wszyscy się z tym zgadzamy, kiedy inni nas okłamują. Nawet najbardziej relatywistyczny profesor, który na zajęciach uniwersyteckich wyszydza koncepcje prawdy, zareaguje oburzeniem na zawyżony rachunek za energię elektryczną i natychmiast zadzwoni do przedsiębiorstwa energetycznego aby zgłosić reklamację. A gdy usłyszy: „To jest pomyłka tylko z pańskiego punktu widzenia, a nie z naszego”, to wcale nie uzna tego za zabawne.

Dla zwykłych ludzi prawda jest cenna

Prawda jest cenna. Czy dziecko połknęło igłę, czy nie? Czy ta woda jest zdatna do picia, czy też nie? Czy jesteś przyjacielem czy szpiegiem? Czy dotrzymasz przysięgi małżeńskiej i będziesz mnie kochał i szanował, czy też zależy ci tylko na pieniądzach i seksie? Czy w tym samolocie jest wystarczająco dużo paliwa, aby dolecieć do celu, czy też powinniśmy zawrócić? Czy po tej operacji mój stan się polepszy, czy pogorszy? Czy osoba dzwoniąca na policję podała prawdziwy adres, czy nie?
Ideę prawdy wyszydzają zazwyczaj ci, którzy mają władzę – którzy nie muszą teraz powoływać się naprawdę, aby żyć. Despotyczni dyktatorzy nie zwracają uwagi naprawdę, ponieważ mają władzę tworzenia pożądanej dla siebie rzeczywistości — rzeczywistości obowiązującej przez krótkotrwałą chwilę w historii. Profesorowie mający na uczelniach stały mogą nie troszczyć się o prawdę na zajęciach akademickich, ponieważ mają wystarczającą władzę i poczucie bezpieczeństwo, aby zabawiać swoich studentów różnymi akademickimi grami i po powrocie do swoich domów nie muszą ich stosować w życiu prywatnym. Jednak dla większości ludzi na tym świecie prawda ma znaczenie i ludzie ci o tym wiedzą. W ostatecznym rozrachunku liczy się prawda, ponieważ to od niej zależy ich życie.

„Przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”

Jesus kocha prawdę i nienawidzi oszustwa. Potwierdził ważność dziewiątego przykazania „nie mów fałszywego świadectwa” (Mk 10:19); ostrzegł nas, że „podstęp” wychodzi z serca i zanieczyszcza człowieka (Mk 7:21-22). Obłudę religijną uznał za diabelską formę kłamstwa (Mt 23:15). Powiedział, że ci, którzy wykorzystują pobożność jako przykrywkę dla swojego zła, są synami diabła: „Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8:44). Kłamstwo pochodzi od diabła i ci, którzy odwracają się od prawdy sprzymierzają się z szatanem.
W przeciwieństwie do nich Jezus przyszedł na świat, aby objawić prawdę o Bogu i człowieku oraz zbawieniu, a także o tym, co jest dobre a co złe. Kiedy pod koniec swojej służby był sądzony, rzekł do Poncjusza Piłata: „Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego” (J 18:37). Piłat odpowiedział tak, jak wielu współczesnych cyników: „Cóż to jest prawda?”, a następnie odwrócił się i odszedł nie czekając nawet na odpowiedź.

„Ja jestem prawda”

Znamy odpowiedź, jaką jemu dałby Jezus. Powiedziałby On to, co powiedział wcześniej: „Ja jestem ... prawda” (J 14:6). To Jezus jest kryterium tego, co jest realne, prawdziwe, słuszne oraz piękne — we wszystkich czym jest, co czyni i co mówi. Kiedy mówi, w jego słowach nie ma błędu ani fałszu. O sobie powiedział: „Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka chwały tego, który go posłał, ten jest szczery i nie ma w nim nieprawości” (J 7:18). Kiedy ludzie nie chcieli uwierzyć jego słowom, nie zmienił swojej nauki, aby zyskać lepszy posłuch. Jeśli ludzie nie przyjęli prawdy, problem leżał po stronie ich niewierzących serc, a nie prawdy. „Ponieważ Ja mówię prawdę, nie wierzycie mi” (J 8:45). Jezus powiedział, że ludzie odwracają się od światła nie dlatego, że uważają je za kłamstwo, ale dlatego, że ukochali ciemność (J 3:19).
Jezus przed wniebowstąpieniem obiecał posłać nam Wspomożyciela, którego nazwał Duchem Prawdy: „Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o mnie” (J 15:26). Ten Duch Prawdy pomoże nam poznać prawdę i ulec dzięki niej przemianie. Dlatego Jezus przed swoim odejściem modlił się i prosił Ojca, aby prawda w ich życiu była owocna: „Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą” (J 17:17). Widać więc, że dla Jezusa prawda ma największa wartość, i że chęć oszukiwania, wprowadzania w błąd i przebiegłej mowy jest zgubnym złem.

Dziecinne wybiegi – skrzyżowanie palców i przysięganie

Nie dziwi więc fakt, że w Kazaniu na Górze Jezus unieważnił ówczesny subtelny zwyczaj pozwalający na unikanie mówienia prawdy i niedotrzymywanie złożonych obietnic. Złamana obietnica staje się kłamstwem. Złamanie obietnicy złożonej pod przysięgą nazywa się krzywoprzysięstwem. Kiedy byłem małym chłopcem żartowaliśmy sobie, że skrzyżowanie palców podczas składania obietnicy powoduje, że nie trzeba było jej dotrzymywać. Mieliśmy także swoje dziecinne sposoby dla podkreślenia wiarygodności wypowiedzianych słów. Mówiliśmy: „Niech padnę trupem, jeśli kłamię”.
Jezus nie akceptował żadnych tego rodzaju wybiegów — ani skrzyżowania palców celem uniknięcia konieczności dotrzymania obietnicy, ani przysięgania. Oto co powiedział:
Słyszeliście także, że powiedziano przodkom; Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. (Mt 5:33-37
Jezus w tym fragmencie żąda dwóch rzeczy:
1.    niestosowania słownych wybiegów mających na celu zwolnienie z obowiązku dotrzymania przysiąg,
2.    mówienia prawdy w taki sposób, aby przysięganie było zbyteczne.

Sztuczki pozwalające łamać obietnice

Wybiegi słowne, o których mówił Jezus, to przysięgi na niebo, ziemię, Jerozolimę i na głowę przysięgającego. Najwidoczniej niektórzy uważali, że przysięga nie była obowiązująca, jeśli nie była połączona z wezwaniem Boga na świadka. Jeśli więc przysięgali na niebo, na ziemię, na Jerozolimę czy na swoją głowę, wówczas mogli nie dotrzymywać swoich przysiąg, ponieważ składając obietnice nie przysięgali na Boga. Tę wykrętną logikę uzasadniali tym, że jedynie Bóg może ich ukarać za złamanie przysięgi. Niebo, ziemia, Jerozolima czy własna głowa nie mogą za to ukarać, dlatego składanie przysiąg bez wzywania na świadka Boga nie było w ich mniemaniu wiążące.
Jezus odrzucił tego rodzaju wybiegi. Wskazał na to, że Bóg w taki czy inny sposób stoi za każdą przysięgą człowieka. Niebo jest jego tronem, ziemia podnóżkiem jego stóp, Jerozolima jest jego miastem. Nawet głowę człowieka kontroluje Bóg, a nie człowiek, ponieważ to tylko dzięki jego opatrzności włosy na naszej głowie zmieniają kolor. Dlatego problemem człowieka jest lekceważenie Boga i prawdy. Ludzie uważają, że prawda jest nieistotna i można nią manipulować stosownie do własnych potrzeb. Sądzą, że Bóg nie wykazuje zainteresowania naszą prawdomównością o ile nie wzywamy przy tym jego imienia. Obie te rzeczy są błędne. Prawda jest niewyobrażalnie cenna, a Bóg stoi za każdą cząstką wre wszechświecie i jest zawsze zainteresowany prawdomównością jego stworzeń.

Unikanie prawdy poprzez umniejszanie Boga

Jezus opisał stosowaną przez faryzeuszy strategię uników w Ewangelii Mateusza (Mt 23:16-22), wyrażając przy tym szczere oburzenie:
Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy powiadacie: Kto by przysiągł na świątynię, to nic; ale kto by przysiągł na złoto świątyni, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe? Złoto czy świątynia, która uświęca złoto? Oraz: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic, ale kto by przysiągł na dar, który jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepi! Cóż bowiem jest większe? Dar czy ołtarz, który uświęca dar? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga nań i na wszystko, co jest na nim. I kto przysięga na świątynię, przysięga na nią i na tego, który w niej mieszka. I kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na tego, który na nim zasiada. (Mt 23:16-22)
Trudno sobie wyobrazić, ale faryzeusze nie tylko sami stosowali tego rodzaju wybiegi, ale nauczają innych tych wybiegów. Jezus powiedział, że ślepi przewodnicy mówią (to znaczy nauczają innych): „Kto by przysiągł na świątynię, to nic”. Prawdopodobnie nie był to dosłowny cytat, lecz raczej końcowy efekt tego, co mówili. W każdym razie Jezus był oburzony takim lekceważeniem Boga i prawdy. Większą wartość miało dla nich złoto, niż świątynia Boża. Bardziej cenili ofiary, niż ołtarz Boży; niebo, niż Boga, który w nim zamieszkuje. We wszystkich tych unikach pomijano fakt, że świętość niebios, ołtarza i świątyni wynika z ich związku z Bogiem. Fakt tej jest jednak nieistotny dla tych, którzy są zdecydowani znaleźć sposób na usprawiedliwienie fałszu.
W następnym rozdziale zajmiemy się tym, czego żąda od nas Jezus, aby uciec przed wieloma różnorakimi sposobami unikania zobowiązań w życiu.

Brak komentarzy: