środa, 3 grudnia 2014

Sola Gratia

 „Wy bowiem byliście martwi z powodu waszych upadków o grzechów.”
- Efezjan 2:1

Byliście martwi!

Tak jak Łazarz, który był trzy dni w grobie. Jego ciało już śmierdziało. Nie było dla niego nadziei. Tacy byliśmy. Nie było nawet iskry życia w nas, która mogłaby usłyszeć powołanie Jezusa. Która mogłaby odpowiadać na jego głos. Która mogłaby wstać i wyjść z grobu.
Ile procent zmartwychwstanie Łazarza to działanie Łazarza?
Kiedy Bóg ożywia martwe kości, te kości będą żyć.
Czy masz przyjaciela, dla którego nie ma nadziei? Który jest tak twardy i grzeszny, że na sto procent nie odwróci się od grzechu? Módl się. Ponieważ Bóg może ożywić martwe kości.
Bóg nie potrzebuje, żeby była iskra życia w człowieku, żeby mógł go ożywić. Módl się, nasz Bóg jest wszechmocny i może spowodować nowe narodzenie w życiu ludzi duchowo martwych, tak jak zrobił to dla ciebie.
Bóg zaprowadził proroka Ezechiel do doliny, która była pełna kości. Ezechiel pisze, „kazał mi przejść dokoła nich, a oto było ich bardzo dużo w tej dolinie i były zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, czy ożyją te kości? I odpowiedziałem: Wszechmocny Panie, Ty wiesz. I rzekł do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i powiedz do nich: Kości wyschłe! Słuchajcie słowa Pana! Tak mówi Wszechmocny Pan do tych kości: Oto Ja wprowadzę do was ożywcze tchnienie i ożyjecie. I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan.”
Na pewno Siedlce czy Łuków nie są jak ta dolina suchych kości. Na pewno jest trochę wiary, trochę życia. Ale powiedzmy, że nawet nie ma najmniejszej ilości wiary. Powiedzmy, że my jesteśmy siewcami, którzy sieją ziarno i nie mamy najmniejszego pola, które miałoby dobry grunt. Nie martw się. Bóg jest w stanie przygotować dla siebie dobry grunt. Bóg jest w stanie zmienić najbardziej kamieniste pole w miękką, piękną glebę.
Bóg ma moc i ma prawo, aby zmieniać kamienne serca i ożywiać ludzi, nawet tych zupełnie wyschłych.
Byliśmy martwi, byliśmy z natury warci tylko gniewu, zupełnie tak, jak pozostali.
Teraz czytamy od wersetu czwartego, „Ale Bóg.”
Ale Bóg - wszystko zmienił.
Paweł nie napisał, „Ale wy mieliście wiarę. Ale wy odeszliście od grzechu. Ale wy przyjęliście Jezusa.
Nawet nie mówi, „Ale dzięki współpracy z Bogiem udało wam się nawrócić się.”
Nie!
Co martwi ludzie mogą zrobić? Suche kości nie mogą słyszeć, ani wstać.
Byliśmy martwi. Kochaliśmy ciemność i unikaliśmy światłości. Byliśmy z natury warci gniewu, zupełnie tak, jak pozostali.
„Ale Bóg,

który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił.”

wtorek, 25 listopada 2014

Sola FIDE

Pytanie, którego Marcin Luter nie mógł pozbyć się z głowy to, Co ja mam zrobić, aby być zbawiony?
To jedno pytanie kontrolowało jego życie.
Jest odpowiedzialnością kościoła, aby wyraźnie odpowiadać na pytanie, które każdy z nas powinien zadawać, Co mam zrobić, aby być zbawiony?
W lipcu, w roku 1505, Marcin Luter został mnichem, mając 21 lat. A może nawet wcześniej, ale od tego momentu Luter w widoczny sposób starał się zasłużyć na wieczne zbawienie przez swoje dobre uczynki. Młody Luter pościł, modlił się, karał swoje ciało. Spał bez koców, spał na zewnątrz w czasie burzy śnieżnej. On pozbawił się wszelkich materialnych wygód.
Ale przez ten czas i poprzez swoje wielkie staranie się, on nie czuł, że zbliżył się do Boga, lecz odwrotnie, że oddalił się od Boga.
Później w życiu powiedział, „Byłem dobrym mnichem. Jeśli którykolwiek mnich miałby poprzez swój mnisi stan dostać się do Nieba, to byłbym nim właśnie ja.” 
Był napędzany, aby trzymać się wszystkich przykazań, wszystkich zasad, aby przez swoją dewocję zbliżyć się do Boga i dostać ostateczne zbawienie. Ale im bardziej się starał, to tym bardziej rozumiał, że świętość przed Bogiem jest nieosiągalna. Nieustannie czuł Boży gniew wobec swoich niedoskonałości i nigdy nie czuł Bożej akceptacji.
W listopadzie, w roku 1510 Luter pielgrzymował do Rzymu, mając nadzieję, że poprzez pielgrzymkę osiągnie zbawienie. W Rzymie obejrzał relikwie, uczęszczał na msze święte, odwiedził święte miejsca, kupił odpusty, na kolanach wspiął się po dwudziestu ośmiu stopniach Scala Sancta.  Jednak nie było pokoju w jego sercu, że osiągnął usprawiedliwienie.
W następnym roku w kwietniu został przeniesiony do Wittenbergi. Tam kontynuował swoje szukanie usprawiedliwienia przed Bogiem. Chodził na spowiedź codziennie i wiele razy dziennie, starając się pamiętać każdy grzech, który uczynił; czynem, słowem czy umysłem. Czasami spędzał sześć godzin na kolanach spowiadając się.
Dwa lata później w roku 1513 stał się profesorem Pisma Świętego i miał odpowiedzialność, aby nauczać Biblii na uniwersytecie Wittenbergu. Pierwsze dwa lata nauczał z księgi psalmów. W roku 1515 nauczał z listu do Rzymian. W roku 1516 nauczał z listu do Galacjan.
W roku 1519 w ogrzewanym pomieszczeniu, wysoko w wieży w klasztorze w Wittenberdze, zastanowiła go modlitwa w Psalmie 31 „Przez sprawiedliwość swoją wybaw mnie!” oraz stwierdzenie w liście do Rzymian 1:17, że Boża sprawiedliwość została objawiona w Ewangelii.
Skoro Boża sprawiedliwość opiera się na Jego prawości – rozumował Luter – jak może przynieść zbawienie? Zmagał się z tym pytaniem, gdyż nadal rozumiał Bożą sprawiedliwość w kategoriach kary dla niesprawiedliwych. A to nie brzmiało bynajmniej jak dobra nowina.
„Rozważałem to dniem i nocą, aż pojąłem, że sprawiedliwość Boga jest to ta prawość, którą przez łaskę i czyste miłosierdzie Bóg usprawiedliwia nas przez wiarę. Wówczas poczułem się odrodzony, poczułem, że przeszedłem przez otwartą bramę do raju. Całe Pismo nabrało nowego znaczenia i tak jak uprzednio, „sprawiedliwość Boga” przepełniała mnie nienawiścią, tak teraz stała się dla mnie niewypowiedzianie słodka we wzrastającej miłości. Ten ustęp z Pawła stał się dla mnie bramą do nieba…”
Dzięki ewangelii usprawiedliwienia jedynie przez wiarę, Luter odkrył Bożą akceptację, której daremnie poszukiwał przez lata.
W końcu rozumiał nauczanie Pawła w liście do Rzymian, że sprawiedliwość Boża nie jest nagrodą dla tych, którzy ją osiągną przez swoje staranie się, lecz jest darem łaski danym tym, którzy w pokorze wyznają swoje grzechy i wierzą w Jezusa Chrystusa.
Luter powiedział, że sprawiedliwość Boża, o której Paweł pisze, jest obcą sprawiedliwością, która nie pochodzi od nas, lecz pochodzi od Boga i jest przekazana grzesznikom w momencie uwierzenia w Jezusa.
Życie jest krótkie, wieczność jest długa, i pewnego dnia każdy z nas stanie przed Jezusem w dzień sądu. Kluczowe jest pytanie, „Co mam robić, aby być zbawiony?”

Odpowiedź jest dana nam w Biblii, „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony” (dz. Ap. 16:31)

poniedziałek, 3 marca 2014

Musimy wydawać nasze pieniądze z wieczności w umyśle.

Ew. Łukasza 12:15-21  Powiedział też do nich: Baczcie, a wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, dlatego że nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie. I powiedział im podobieństwo: Pewnemu bogaczowi pole obfity plon przyniosło. I rozważał w sobie: Co mam uczynić, skoro nie mam już gdzie gromadzić plonów moich? I rzekł: Uczynię tak: Zburzę moje stodoły, a większe zbuduję i zgromadzę tam wszystko zboże swoje i dobra swoje. I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.

W moim dzisiejszym artykule chciałbym przedstawić wam tylko i wyłącznie jedną zasadę daną nam w Biblii na temat pieniędzy. Jest ona następująca: Musimy wydawać nasze pieniędzy z wieczności w umyśle.
Jest sposób, aby wydawać pieniądze, który powoduje zyski tylko w tym świecie. I jest sposób, aby wydawać pieniądze, który powoduje zysk w wieczności.
Czytaliśmy historię, którą Jezus powiedział o człowieku, który dobrze zarabiał i miał dużo pieniędzy. W przeciwieństwie do syna marnotrawnego, on nie marnował swoich pieniędzy. Lecz inwestował swoje pieniądze, w taki sposób, żeby miał z nich korzyść do końca swojego życia. Nie imprezował, nie kupował ekskluzywnych ubrań, nie kupował alkoholu w ogromnych ilościach, lecz rozsądnie inwestował te pieniądze.
Pamiętamy historię o synu marnotrawnym? On dostał ogromną sumę pieniędzy, nie zbudował domu, nie zbudował stodoły, lecz zmarnował te pieniądze na imprezowanie. 
Człowiek w tej historii, którą my teraz czytamy nie był tak głupi jak syn marnotrawny. Jednak czytamy, „rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.”
Czemu on był głupi? Ponieważ on wydawał swoje pieniądze w sposób, który powoduje zysk tylko i wyłącznie w tym życiu.

Doradca finansowy stara się przekonać młodych ludzi, że warto inwestować swoje pieniądze. Nasz problem jest taki, że myślimy zbyt krótkoterminowo. Używamy naszych pieniędzy, żebyśmy mieli korzyści teraz, w tym tygodniu, w tym miesiącu, w tym roku. A doradcy finansowy starają się przekonać młodych ludzie, że lepiej jest inwestować swoje pieniądze, żeby mieli z nich korzyści za trzydzieści lat, za czterdzieści lat i nawet za pięćdziesiąt lat.
A Jezus mówi, że nawet to jest krótkoterminowe.
Musimy wydawać nasze pieniądze z wieczności w umyśle.

W roku 1861 pewne stany w Ameryce starały się oddzielić się od Stanów Zjednoczonych. Te południowe stany, które chciały się oddzielić, nazwały siebie Konfederacją. Oni zorganizowali się razem, wybrali prezydenta i między innymi wydrukowali własną walutę. Ta waluta była silna i wartościowa przez cztery lata. Jak wiadomo wojna jest okazją dla wielu biznesów, aby dużo zarabiać. Więc powiedzmy, że ty jesteś biznesmanem z północnychstanów, ale twoje interesy poprowadziły cię do stanów południowych i tam zdobyłeś majątek. Ten majątek jest w dolarach konfederacyjnych. Powiedzmy, że kilka miesięcy przed końcem wojny, ty widzisz, że Konfederacja przegrywa wojnę i że jej waluta całkowicie straci wartość za kilka miesięcy. Co zrobisz?
Jest tylko jedna rozsądna odpowiedź. Kupisz dolary Amerykańskie i sprzedasz dolary konfederacyjne, zatrzymując tylko tyle ile potrzebujesz na swoje tymczasowe potrzeby.

My wierzący posiadamy poufne informacje. My wiemy o zmianie, która mogłaby w każdej chwili nadejść. Jezus mógłby wrócić po nas dzisiaj. Albo niektórzy z nas mogliby umrzeć w tym roku, czy nawet w tym tygodniu. A wtedy, kiedy staniemy przed Bogiem, waluty tego świata będą bezwartościowe. Materialne rzeczy będą całkowicie pozbawione jakiejkolwiek wartości.
Ta wiedza musi całkowicie zmienić naszą strategię inwestycji. Dalsze gromadzenie sobie dóbr tego świata wiedząc o zmianie, która jest pewna, jest tym samym, co składowanie dolarów konfederacyjnych. Nie jest to tylko grzeszne, lecz głupie.

Musimy wydawać nasze pieniądze z wieczności w umyśle.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dlaczego Bóg stał się Człowiekiem?

Dwa tysiące lat temu, w małym miasteczku w południowym Izraelu, młoda kobieta urodziła dziecko i Bóg stał się człowiekiem.
Czemu? Dlaczego Bóg ubrał się w ciało i żył na naszej ziemi przez trzydzieści kilka lat? Jak byś odpowiedział na to pytanie? Jeżeli byś nauczał w szkółce niedzielnej o narodzeniu Jezusa, a jedno z dzieci by zapytało, „dlaczego Bóg stał się człowiekiem?”, to, co byś odpowiedział?
Jezus powiedział, „Na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (Ew. Jana 18:37)
Bóg stał się człowiekiem i żył na tej ziemi, żeby ludzie poznali prawdę. To jest mowa o jego celu. To jest pierwsza odpowiedź na pytanie, „czemu Bóg się narodził?” Żeby ludzie poznali prawdę.
Wiemy, że w dawnej przeszłości Egipcjanie mieli swoich bogów, Babilończycy mieli swoich bogów, a Filistyńczycy mieli swoich bogów. Bóg objawił się Abrahamowi i Bóg wysłał proroków do Izraela, aby mówili im prawdę o Bogu. Bóg nawet wysłał proroków do Babilonu, Niniwy i Egiptu. Prorocy ci byli ograniczeni w swoich możliwościach, mogli tylko mówić o rzeczach, których sami nigdy nie widzieli. Dlatego sam Bóg przyszedł na świat, aby objawić ludziom prawdę. Jezus jest Prawdą. Bóg wcześniej objawiał się na różne sposoby, ale najbardziej doskonałe objawienie jest w Jezusie Chrystusie. Przez Jezusa poznamy prawdę o Bogu.
W naszym świecie dzisiaj istnieją miliony buddystów, miliony hindusów, miliony muzułmanów i także miliony Chrześcijan. Staje się modne dzisiaj, aby powiedzieć, że jest trochę prawdy w każdej religii. Że Chrześcijaństwo jest stosowne dla nas, ale to nie znaczy, że buddyzm nie jest dobry dla tych, którzy w to wierzą. Mówi się, że nie istnieje uniwersalna prawda. Czyli jedna prawda, która jest aktualna wszędzie i na zawsze. Coś może być prawdą dla mnie, a co innego prawdą dla ciebie.
Rozmawiałem z ludźmi, którzy mówili, że każda religia jest dobra, ponieważ każda religia naucza ludzi, jak żyć w tym świecie, że powinniśmy być uczciwi, mili i hojni. Że każda religia jest dobra, ponieważ pomaga nam w tym życiu.
Paweł napisał coś ciekawego na ten temat. Paweł napisał, że jeżeli nie ma zmartwychwstania, jeżeli nie ma życia w niebie, to Chrześcijanie są głupi. „a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni.”
Jeżeli Chrześcijaństwo ma korzyści tylko na tym świecie, to Chrześcijanie są godni pożałowania. Ponieważ Chrześcijaństwo naucza, żebyśmy żyli na tym świecie cały czas myśląc o wieczności. Żebyśmy podejmowali decyzje, które powodują krótkotrwały brak wygody, ze względu na wieczność. Jeżeli poświęcamy naszą energię, pieniądze, zdolności i czas, aby osiągnąć nagrodę w raju, ale nie ma tego raju - to zmarnowaliśmy nasze życie. Jesteśmy o wiele bardziej głupsi niż ci, którzy żyli dla materialnych korzyści.
Jeżeli jest to prawda, że nie ma ani nieba, ani piekła, to będzie miało to ogromny wpływ na to, jak żyjemy. Żyjmy wtedy dla zysku na tym świecie. Jeżeli jest to prawda, że jedyny sposób, w jaki możemy zagwarantować sobie miejsce w raju to umrzeć w dżihadzie, to będzie miało wpływ na to jak żyjemy. Jeżeli jest prawda, że nie Jezus, lecz karma, rządzi wszechświatem, to będzie miało wpływ na to, jak żyjemy.
Każdy z nas musi poznać, który z tych światopoglądów jest prawdziwy. Twoja wieczność zależy od tego, czy poznasz prawdę w tym życiu, czy nie. Dlatego Bóg przyszedł na świat.
Bóg przyszedł na świat, żebyśmy poznali prawdę. Aby powiedzieć ludziom, który z tych wyborów jest właściwy. Kiedy znamy prawdę, to wtedy wiemy jak trzeba żyć. 
Kochani, Bóg istnieje i każdy z nas pewnego dnia stanie przed nim. Jest niebo i jest piekło.

Czy jesteś przygotowany na ten dzień zależy od twojego podejścia do Prawdy (Twojego podejście do Jezusa Chrystusa, który urodził się w Betlejem). 

środa, 16 października 2013

O Słabościach Kobiet

Myślę, że kobiety są słabsze w pewien sposób, a mężczyźni w inny. Kobiety są inteligentniejsze w pewien sposób, a mężczyźni są inteligentniejsi w inny. Kobiety są bardziej bojaźliwe w niektórych rodzajach okoliczności a mężczyźni łatwiej boją się innego rodzaju okoliczności.
Statystyki z USA mówią, że sześć razy więcej mężczyzn niż kobiet jest aresztowanych za zażywanie narkotyków. Dziesięć razy więcej mężczyzn niż kobiet jest aresztowanych za pijaństwo. Osiemdziesiąt trzy procent poważnych przestępstw w Ameryce jest popełnianych przez mężczyzn. Dwadzieścia pięć razy więcej mężczyzn niż kobiet jest w więzieniu. Praktycznie wszystkie gwałty popełniane są przez mężczyzn.
Chlubienie się, że jedna płeć jest lepsza od drugiej jest szaleństwem. Mężczyźni i kobiety, jak Pan ich stworzył, różnią się na setki sposobów. Jednak oni oboje są stworzeni na obraz Boga. Mężczyźni mają swoje słabości, które możemy zaznaczyć. Kobiety mają swoje.
Słabości mężczyzn i słabości kobiet nie są koniecznie negatywne.  Ponieważ jest to Boży plan, żeby „słabości”, które charakterystycznie należą do mężczyzn akcentowały i wywoływały damskie atuty (mocne strony).  I Bóg chce żeby "słabości", które charakterystycznie należą do kobiet, wywoływały i akcentowały atuty mężczyzn.
A jeśli byśmy zapisali słabości mężczyzn i słabości kobiet, wzięli te dwie kolumny i położyli je obok siebie, to zobaczylibyśmy, że Bóg chce, żeby byli oni idealnym uzupełnieniem siebie. Tak zwane „słabości męskie” i tak zwane „słabości kobiece” nie osłabiają związku pomiędzy mężczyzną i kobietą, ale sprawiają, że staje się on silniejszy.
Biblia naucza, że męskość i kobiecość wzajemnie się uzupełniają, nie powielając siebie. Jeśli uważasz, że sposób, w jaki Bóg nas stworzył jest dobry, to bardzo wolno zbierzesz listę typowych męskich słabości lub listę typowych słabości kobiet i wyciągniesz wniosek, że jedno jest mniej wartościowe niż drugie.

Jest to Boży plan żeby mężczyźni i kobiety odgrywali swoje role w kościele i żeby całość była silniejsza z powodu tych różnych ról. 

piątek, 13 września 2013

czwartek, 8 sierpnia 2013

Ludzie cię obserwują.

„A mam nadzieję w Panu Jezusie, że rychło poślę do was Tymoteusza, abym i ja się ucieszył, dowiedziawszy się, co się z wami dzieje.” (Filipian 2:19)
Paweł pisze o swoich planach na przyszłość. Chciałby wysłać Tymoteusza do zboru w Filipii. W jakim celu? „abym i ja się ucieszył, dowiedziawszy się, co się z wami dzieje.” Jest to bardzo zachęcające, aby słyszeć o tym, że ludzie, których kochasz chodzą z Bogiem i wzrastają w wierze.
Kiedy ja byłem nastolatkiem, to u nas w zborze był chłopak kilka lat młodszy ode mnie, nie bardzo dobrze go znałem, ale pamiętam, że on chodził do kościoła sam. Jego rodzice nie chodzili, chyba nie byli Chrześcijanami. Pamiętam, że on często rozrabiał i chyba nie był ulubieńcem nauczycieli. Nie miałem
kontaktu z nim przez ostatnie dziesięć lat, ale kilka miesięcy temu zobaczyłem, że jest on na facebooku i zacząłem z nim rozmawiać. Jest on żołnierzem w wojsku Amerykańskim i kiedy ja z nim rozmawiałem, on był w Afganistanie. Jest on żonaty i ma dwóch synów. Ja spytałem, czy on chodzi za Jezusem. I nie jestem w stanie wam powiedzieć, jak bardzo się uradowałem, kiedy usłyszałem o tym, jak on prowadzi swoją żonę i dzieci, aby kochali Jezusa. On mi powiedział, jak bardzo kocha Jezusa i jak stara się być wzorem do naśladowania dla własnych synów. Powiedział jak oni są zaangażowani w kościele i o mężczyznach w jego życiu, którzy zachęcają go, aby szedł za Jezusem. Kiedy ja usłyszałem o tym, że Matt Shields chodzi za Jezusem to spowodowało ogromną radość w moim życiu. Jest to bardzo zachęcające słyszeć, jak inni ludzie chodzą za Jezusem i wzrastają w wierze. Paweł chce mieć taką radość. Chce wysłać Tymoteusza do nich, aby usłyszeć o ich wierności, żeby go to zachęciło.
Musisz rozumieć, że ludzie cię obserwują. Twoje życie albo zachęca albo zniechęca innych. Każdy z nas ma wpływ na ludzi dookoła nas. Masz wpływ na ludzi w twoim domu. Oni wiedzą, czy ty studiujesz pismo Święte. Oni wiedzą, czy się modlisz. Oni wiedzą, czy twoje prywatne życie jest czyste czy nie. Nie tylko ludzie w twoim domu, lecz także inni ludzie cię obserwują. Twoje życie albo zachęca innych albo zniechęca.
Paweł jest pastorem, który założył zbór w Filipii. On w wyjątkowy sposób jest zachęcony przez ich wierność. Ja, tak jak Paweł, jestem zachęcony przez was. Jestem bardzo wdzięczny za miłe słowa, które mówicie mi czasami. Od czasu do czasu po nabożeństwie ktoś mówi, że kazanie było zachęcające, czy pomocne. Jestem wdzięczny za takie słowa. Ale jeżeli chcesz zachęcić swojego pastora, to twoje życie jest sto razy ważniejsze niż twoje słowa. Bądź wierny w wielkich rzeczach i w małych rzeczach. Bądź obecny na nabożeństwach i zaangażuj się w grupach domowych. Studiuj Pismo Święte i coraz bardziej poznawaj Boga. Kochaj inne dzieci Boże. Wspieraj zbór finansowo. Takie rzeczy są o wiele bardziej zachęcające niż miłe słowa.
Pozwólcie na małą degresję, czy Paweł byłby zachęcony, gdyby usłyszał, że od momentu, kiedy odszedł od nich, oni nie cofnęli się w swojej wierze, ale też nie wzrastali w swojej miłości, wierze i świętości? Duchowy wzrost może być porównany do fizycznego wzrostu dziecka. Wszystko jest w porządku, kiedy dziecko wzrasta i dojrzewa. Niektórzy wzrastają i dojrzewają szybciej, niektórzy wolniej, ale to, co jest najważniejsze to, że rok po roku widać postępy. Powiedzmy, że dziecko skończyło rok i umie mówić piętnaście słów. A kiedy skończyło trzy lata i umie normalnie rozmawiać. Skończyło sześć lat i umie pisać i czytać proste słowa. Rodzice byliby zadowoleni z takiego dziecka. Ale powiedzmy, że kiedy dziecko ma dziesięć lat to umie robić tylko to, co umiało robić, jak miało sześć lat. Wtedy rodzice by się zmartwili. Ponieważ kiedy wzrost zostaje zahamowany, to jest znak, że jest jakiś problem. Rodzice nie martwią się tylko wtedy, kiedy dziecko powraca do swoich mniej dojrzałych etapów. Ale zahamowanie wzrostu jest znakiem, że dziecko jest chore, że coś jest nie w porządku.
Tak samo jest w życiu Chrześcijańskim. Od momentu nowego narodzenia do momentu fizycznej śmierci, powinniśmy dojrzewać, stając się coraz bardziej święci, pełni miłości, wdzięczni, radośni – bardziej podobni do Jezusa.

Paweł chce wysłać Tymoteusza do zboru w Filipii, żeby mógł usłyszeć o ich duchowym wzroście i być nim zachęcony. 

poniedziałek, 29 lipca 2013