Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czego Jezus Żąda od świata. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czego Jezus Żąda od świata. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 maja 2011


Żądanie 41
Co Bóg złączył, niech żaden człowiek nie rozłącza, bo kto rozwodzi się i zawiera powtórny związek małżeński, ten cudzołoży
Ktokolwiek by rozwiódł się z żoną swoją i poślubił inną, popełnia wobec niej cudzołóstwo. A jeśliby sama rozwiodła się z mężem swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa. (Mk 10:11-12)
Każdy kto opuszcza żonę swoją, a pojmuje inną, cudzołoży, a kto opuszczoną przez męża poślubia, cudzołoży. (Łk 16:18)
Powiedziano też: Ktokolwiek by opuścił żonę swoją, niech jej da list rozwodowy. A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży. (Mt 5:31-32)
A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży. (Mt 19:9)
Jezus ustanowił wyższe normy wierności małżeńskiej, niż Mojżesz bądź nauczyciele żydowscy w jego czasach. Nie potwierdził dopuszczanej przez zakon możliwości rozwodu (5 M 24) wyjaśniając, że została ona wprowadzona z powodu zatwardziałości serca (Mt 19:8), oraz dając do zrozumienia, że przyszedł aby temu zaradzić. W niniejszym rozdziale spróbujemy określić jak wysokie normy wierności małżeńskiej wprowadził Jezus.

Według zakonu Mojżeszowego rozwód nie usuwał stworzonej przez Boga jedności

Uważam, że Jezus widział wyższy standard relacji małżeńskich nie tylko w opisie stworzenia (1 M 2:24), lecz także w samym sformułowaniu w zakonie dopuszczalności rozwodu (5 M 24:1-4), które pokazuje, że rozwód i powtórne małżeństwo nie niszczy całkowicie wyjątkowej więzi jednego ciała, jaką tworzy relacja małżeńska. Rozważmy tę starotestamentową klauzulę:
Jeżeli ktoś pojmie kobietę za żonę, a potem zdarzy się, że ona nie znajdzie upodobania w jego oczach, gdyż on odkrył w niej coś odrażającego, to wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu. Jeżeli ona odejdzie z jego domu i wyjdzie za mąż za innego, a także ten drugi mąż znienawidzi ją i również wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu, albo też jeżeli ten drugi mąż, który ją pojął za żonę, umrze, to ten pierwszy jej mąż, który ją odprawił, nie będzie mógł ponownie pojąć jej za żonę, skoro została ona przezeń uznana za nieczystą, gdyż jest to obrzydliwością przed Panem. Nie sprowadzaj więc grzechu na ziemię, którą Pan, Bóg twój, daje ci w posiadanie. (5 M 24:1-4)
Charakterystyczną rzeczą w powyższej klauzuli jest to, że pomimo dopuszczalności rozwodu kobieta, która została odprawiona zanieczyszcza się wychodząc powtórnie za mąż (w. 4). Dlatego prawdopodobnie negatywna odpowiedź Jezusa na pytanie faryzeusze dotyczące dopuszczalności rozwodu wynikała nie tylko z zawartej w opisie stworzenia deklaracji pierwotnego celu małżeństwa (1 M 1:27 i 2:24), lecz także z implikacji klauzuli rozwodowej, zawartej w Księdze Powtórzonego Prawa (5 M 24:4), że powtórne zawarcie związku małżeńskiego po rozwodzie pomimo dopuszczalności zanieczyszcza rozwodników. Innymi słowy pisma Mojżesza zawierają wskazówki mówiące o tym, że rozwód dopuszczalny był ze względu na zatwardziałość serca ludzkiego, a sam rozwód i powtórne małżeństwo nie jest najlepszym sposobem uwielbieniem Boga.
Według zakonu Mojżeszowego kobieta odprawiona nie mogła powrócić do swojego pierwszego męża nawet po tym, jak umarł jej drugi mąż (gdyż jest to „obrzydliwością” – w. 4). Pokazuje to, że nie należy niszczyć drugiego związku małżeńskiego w celu przywrócenia pierwszego. Do tego tematu wrócę później, teraz tylko powiem, że nie należy rozwiązywać drugiego, ani nawet trzeciego małżeństwa zawartego w nieposłuszeństwie przykazaniom, lecz wyznać, że związek taki nie jest zgodny z pierwotnym zamiarem Boga, a mimo to jest uświęcony przez miłosierdzie Boże. W oczach Bożych jest lepszy, niż wielokrotne łamanie ślubów wierności.

Zakaz bez wyjątku

Ewangelie zawierają dwie wypowiedzi Jezusa, które są bezwarunkowym zakazem rozwodu i powtórnego zawierania związku małżeńskiego. W pierwszej z nich Jezus powiedział: „Każdy kto opuszcza żonę swoją, a pojmuje inną, cudzołoży, a kto opuszczoną przez męża poślubia, cudzołoży” (Łk 16:18). Wydaje się więc, że każdorazowe zawieranie związku małżeńskiego po rozwodzie Jezus nazywa cudzołóstwem. Jest to mocne stwierdzenie. Jezus nazwał ponowne zawarcie związku małżeńskiego po rozwodzie cudzołóstwem najwyraźniej dlatego, że uznaje pierwszy związek za nadal obowiązujący. Jezus zajmuje więc stanowisko sprzeczne ze zwyczajami żydowskimi w okresie, w którym każdy przypadek odprawienia żony dawał jej prawo do ponownego zamążpójścia.
W powyższej wypowiedzi Jezusa zawarta jest jeszcze jedna myśl: „kto opuszczoną przez męża poślubia, cudzołoży”. Prowadzi ona do wniosku, że cudzołóstwo popełnia nie tylko rozwodnik zawierający ponowny związek małżeński, ale też każdy, kto poślubia rozwódkę. Jest to tym bardziej niezwykłe, ponieważ kobieta odprawiona przez swojego męża nie jest winną rozwodu, ponieważ to jej małżonek odprawiając ją i żeniąc się z inną kobietą popełnia cudzołóstwo. Najwidoczniej nie miał żadnej podstawy do odprawienia swojej żony, to znaczy nie popełniła ona niczego, co by usprawiedliwiało rozwód. Niemniej jednak zgodnie powyższa wypowiedzią Jezusa każdy, kto poślubia porzuconą kobietę, „cudzołoży”.
Jest to twarde stwierdzenie. Kobieta, którą mąż porzucił aby ożenić się z inną, zostaje powołana przez Jezusa do okazywania świętości swoich ślubów małżeńskich oraz istoty przymierza małżeńskiego poprzez nie wychodzenie powtórnie za mąż. Ponieważ powyższe wypowiedzi nie zawierają żadnych wyjątków od tej zasady, a Jezus najwyraźniej odrzucił powszechną w kulturze żydowskiej zgodę na rozwód z prawem do ponownego zawarcia związku małżeńskiego, wobec tego pierwszym czytelnikom Ewangelii Łukasza trudno byłoby dostrzec jakieś wyjątki od powyższej zasady na podstawie rzekomej akceptacji żydowskiej tradycji rozwodów przez Jezusa.
Druga wypowiedź Jezusa z bezwarunkowym zakazem rozwodu i powtórnego zawierania związku małżeńskiego zawarta jest w Ewangelii Marka. Jezus powiedział: „Ktokolwiek by rozwiódł się z żoną swoją i poślubił inną, popełnia wobec niej cudzołóstwo. A jeśliby sama rozwiodła się z mężem swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa” (Mk 10:11-12). Wersety te stanowią powtórzenie pierwszej części wcześniejszej wypowiedzi Jezusa (Łk 16:18), jednak zawierają dalej posunięte stwierdzenie: cudzołoży nie tylko każdy rozwodnik, który powtórnie się żeni, ale także każda odprawiona kobieta, która ponownie wychodzi za mąż. Wersety te, podobnie jak wcześniejsza wypowiedź Jezusa (Łk 16:18), nie podają żadnego wyjątku od tej zasady.
Ponieważ Jezusa uważa zawieranie powtórnych związków małżeńskich po rozwodzie za cudzołóstwo, nawet w przypadku strony niewinnej rozwodu, wobec tego wydaje się, że te dwie wypowiedzi Jezusa (Łk 16:18 i Mk 10:11-12) zawierają bezwzględny zakaz zawierania powtórnych związków małżeńskich po rozwodzie. Oprócz tego inne wypowiedzi Jezusa (Mt 19:6 i Mk 10:9) potwierdzają, że Bóg połączył ze sobą pary małżeńskie i dlatego żaden człowiek nie powinien ich rozdzielać.

Czy Jezus dopuszcza rozwód w Mt 5:32?

Kwestia rozwodu i ponownego zawarcia związku małżeńskiego jest jednak kontrowersyjna z uwagi na inne wypowiedzi Jezusa: „A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży” (Mt 5:32), oraz: „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży” (Mt 19:9). Obydwie te wypowiedzi interpretuje się powszechnie jako zezwolenie na rozwód oraz ponowne zawarcie związku małżeńskiego w przypadku, gdy jedna ze stron dopuści się „niemoralności w dziedzinie seksualnej”. Czy jednak takie jest znaczenie tych wersetów, zwanych „klauzulą wyjątku”?
Treść pierwszego z powyższych wersetów („prowadzi ją do cudzołóstwa” Mt 5:32) wskazuje, że Jezus zakłada, iż w większości sytuacji każda kobieta odprawiona przez swojego męża będzie chciała ponownie wyjść za mąż. Jednak pomimo tych nacisków kulturowych na powtórne zawarcie małżeństwa przez odprawione kobiety, Jezus zabrania w takich wypadkach zamążpójścia. Treść jego słów wskazuje, że powtórny związek małżeński kobiety odprawionej bez powodu jest jednak cudzołóstwem: „każdy, kto opuszcza żonę swoją, prowadzi ją do cudzołóstwa” (Mt 5:32). Oznaczałoby to, że powtórne małżeństwo jest niegodziwe nie tylko w przypadku osoby, która dopuściła się niewierności w pierwszym związku małżeńskim, ale także w przypadku osoby, która w swoim pierwszym małżeństwie zachowała wierność współmałżonkowi. Innymi słowy Jezus zakazał zawierania powtórnych związków małżeńskich przez rozwodników na podstawie zasady nienaruszalności więzi małżeńskiej, a nie na podstawie przyczyn rozwodu.
Dlatego też powyższy werset (Mt 5:32) nie naucza, że w niektórych wypadkach godziwe jest zawarcie powtórnego związku małżeńskiego po rozwodzie. Wręcz przeciwnie – werset ten potwierdza, że powtórny związek małżeński po rozwodzie jest cudzołóstwem, nawet jeśli jest on zawierany przesz osobę, która w poprzednim związku dochowała wierności swojemu współmałżonkowi, i że mężczyzna, który odprawia swoją żonę jest winny jej cudzołóstwa polegającego na zawarciu powtórnego związku małżeńskiego, i że każdy, kto poślubia opuszczoną przez swojego męża, nawet jeśli mu w niczym nie zawiniła, także popełnia cudzołóstwo. Stąd końcowy wniosek tej wypowiedzi: „a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży”.
Zanim jednak przejdziemy do omówienia klauzuli dopuszczającej rozwód, przyjrzyjmy się podobnej wypowiedzi Jezusa na ten temat.

Klauzula wyjątku w Mt 19:9

Druga wypowiedź Jezusa, która zdaje się zawierać klauzulę dopuszczającą rozwód i powtórne małżeństwo, brzmi następująco: „A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży” (Mt 19:9). Czy przedstawiony tutaj wyjątek oznacza, że w określonych okolicznościach osoba będąca w związku małżeńskim może rozwieść się i zawrzeć nowy związek? Tak przecież uważa większość komentatorów oraz naśladowców Jezusa. Ja jednak uważam, że werset ten na coś takiego nie pozwala. Myślę, że pomocne może tutaj okazać się moje świadectwo opisujące zmianę mojego punktu widzenia w tej kwestii.
Przez całe swoje dorosłe życie uważałem, że cudzołóstwo i porzucenie współmałżonka stanowią uzasadnioną podstawę do rozwodu i zawarcia powtórnego związku małżeńskiego. W takim klimacie żyłem, a wypowiedź Jezusa zawartą w Mt 19:9 interpretowałem jak potwierdzenie tych opinii, nawet pomimo tego, że zgodnie z moim zrozumieniem pozostała nauka Nowego Testamentu wskazywała na przeciwną opinię. Nadszedł jednak czas, w którym moje zrozumienie tej kwestii uległo zachwianiu.
Najpierw zaczęło mnie zastanawiać dlaczego zawarte w Ewangelii Marka i Łukasza bezwzględne potępienie przez Jezusa rozwodu i powtórnego małżeństwa (Mk 10:11-12 oraz Łk16:18) nie zostało powtórzone w Ewangelii Mateusza. Jeśli Ewangelia Mateusza zawiera klauzulę dopuszczalności rozwodu i powtórnego małżeństwa, to dlaczego nie powtarza zakazu zawartego w tamtych ewangeliach? Nie dawało mi spokoju założenie przyjmowane przez wielu autorów, że Ewangelia Mateusza opisuje szczegółowo kwestie, które dobrze rozumieli ówcześni słuchacze Jezusa, a także czytelnicy Ewangelii marka oraz Łukasza.
Czy rzeczywiście słuchacze Jezusa zakładali, że nauczanie Jezusa potępiające rozwód i powtórne małżeństwo dopuszcza wyjątki od tej zasady? Zacząłem mieć co do tego poważne wątpliwości. Dlatego zacząłem dokładniej analizować nauczanie Jezusa o małżeństwie zawarte w Ewangelii Mateusza pod kątem jego ewentualnej zgodności z absolutnym zakazem rozwodów i powtórnego małżeństwa, zawartym w Ewangelii Marka oraz Łukasza.
Kolejną rzeczą, która mnie zastanawiała, była kwestia terminologii. Dlatego w Ewangelii Mateusza występuje słowo porneiav (porneja – niemoralność w dziedzinie seksualnej), a nie moiceia (moicheia), które oznacza cudzołóstwo? Przecież w małżeństwie niemoralność seksualna jest cudzołóstwem. Jednak w Ewangelii Mateusza Jezus używa słowa oznaczającego ogólnie niemoralność w dziedzinie seksualnej, bez szczególnego odniesienia do niewierności małżeńskiej. Wydaje się, że prawie wszyscy komentatorzy biblijni przyjmują założenie, że w kontekście tej wypowiedzi Jezusa porneja odnosi się do cudzołóstwa. Dlaczego ewangelista Mateusz nie użył słowa oznaczającego wprost cudzołóstwo (moicheia), skoro dokładnie o taki grzech mu chodziło?
W trakcie tych rozważań zauważyłem pewną interesującą rzecz. W Ewangelii Mateusza termin porneja występuje tylko w kilku miejscach – 5:32 i 19:9 oraz w 15:9, gdzie występuje razem z moicheia. Wynika stąd, że ewangelista Mateusz używa terminu porneja dla określenia grzechu innego, niż cudzołóstwo. Czy z tego wynikałoby, że termin porneja ma w Ewangelii Mateusza oznacza coś innego, niż niewierność małżeńską (cudzołóstwo) i należy go rozumieć jako na przykład kazirodztwo albo nierząd?
Kolejną wskazówkę w moich rozważaniach na ten temat znalazłem w Ewangelii Jana (J 8:41), w scenie w której przywódcy żydowscy oskarżali Jezusa o to, że urodził się z powodu niemoralności seksualnej marki (porneja). Przywódcy żydowscy nie akceptowali faktu urodzenia Jezusa przez dziewicę, dlatego uważali, że jego matka – Maryja, dopuściła się niemoralności seksualnej, w rezultacie czego urodził się Jezus. Na podstawie tego wersetu zacząłem analizować zawarty w Ewangelii Mateusza opis narodzin Jezusa (Mt 1:18-20).

klauzule dopuszczające rozwód a zaręczyny Józefa i Maryi

W opisie narodzin Jezusa Józef i Maryja nazywani są mężem (aner) i żoną (gyne), pomimo, że byli ze sobą jedynie zaręczeni. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że w języku greckim terminy „mąż” i „żona” oznaczają także „mężczyznę” i kobietę”, a także dlatego, że w tamtych czasach zaręczyny pociągały za sobą o wiele poważniejsze zobowiązanie, niż obecnie. Ewangelista opisuje, że Józef postanowił odprawić Maryję (rozwieść się z nią), pomimo że byli ze sobą jedynie zaręczeni i nie byli jeszcze mężem i żoną (Mt 1:19). Użyty w tym opisie termin „opuścić” (apolu`sai) występuje jednocześnie w innych miejscach: Mt 5:32 oraz Mt 19:9. Najważniejszy jest tutaj opis ewangelisty, który pisze, że Józef był człowiekiem prawym i postanowił odprawić Maryję dlatego, że w jego oczach dopuściła się grzechu niemoralności seksualnej (porneja). Innymi słowy w relacji ewangelisty Józef jak człowiek sprawiedliwy chciał postąpić zgodnie z przyjętymi normami.
Jedynie Ewangelia Mateusza opisuje ten kryzys wewnętrzny Józefa, który zastanawiał się czy poślubić swoją narzeczoną, która w jego pierwotnym zrozumieniu dopuściła sie grzechu niemoralności seksualnej (porneja). Ewagelia opisuje, że Józef był człowiekiem =sprawiedliwym, dlatego postanowił odprawić Maryję. Opis ten wskazuje na to, że ewangelista Mateusz nie uznawał odprawiania żony w takich sytuacjach za niegodziwość. Takie postępowanie nie zamykałoby Józefowi (ani Maryi) możliwości zawarcia ponownego związku małżeńskiego.
Ponieważ jedynie Ewangelia Mateusza zawiera tę relację opisującą ten problem, dlatego jedynie ten ewangelista odczuwał konieczność doprecyzowania, że bezwzględny zakaz Jezusa odnośnie rozwodów i powtórnego małżeństwa nie obejmuje sytuacji analogicznych, do sytuacji Józefa i Maryi. Z tego też powodu Ewangelia ta zawiera klauzulę dopuszczalności rozwodu: „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa [porneja], i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży”.
Ogólne zastrzeżenie wobec takiej interpretacji wynika z tego, że wypowiedzi Jezusa opisane w Mt 19:3-9 i Mt 5:31-32 dotyczą małżeństwa, a nie osób zaręczonych. Zgodnie z tą logiką dopuszczalność rozejścia się wyrażona w słowach „z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa” nie dotyczy małżeństw. Uważam jednak, że podawany przez zwolenników tej interpretacji kontekst jest właśnie istotą klauzuli dopuszczającej rozwód. Interpretacja dopuszczalności rozwodu zależy od punktu widzenia. Nie uważam za bezcelową taką oto interpretację wypowiedzi Jezusa zawartej w Mt 5:32: „A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa [porneja] w okresie zaręczyn, prowadzi ją do cudzołóstwa”. W takiej interpretacji Jezus wyraźnie stwierdza, że działanie jakie zamierzał podjąć jego ziemski opiekun – Józef, polegające na oddaleniu Maryi z powodu grzechu pornei, nie byłoby rzeczą niesprawiedliwą. Byłoby godziwe. Klauzula dopuszczalność rozwodu dotyczy właśnie tego rodzaju sytuacji.
Taka interpretacja klauzuli dopuszczalności rozwodu posiada kilka zalet:
·         Nie narzuca niezgodności wypowiedzi Jezusa w Ewangelii Mateusza z jego jasnym, bezwzględnym zakazem rozwodów i powtórnych małżeństw zapisanym w Ewangelii Marka i Łukasza.
·         Wyjaśnia dlaczego w klauzuli dopuszczającej rozwód w Ewangelii Mateusza występuje termin porneja, a nie moicheja.
·         Pokrywa się z występującym w Ewangelii Mateusza zastosowaniem terminu porneia (wszeteczeństwo) w znaczeniu innym, niż użyty w Mt 15:19 termin moicheja (cudzołóstwo).
·         Pasuje do szerszego kontekstu sytuacji, w której Józef postanowił odprawić Maryję (Mt 1:19).
Jakie z tej surowej zasady wynikają wnioski dla małżeństwa? O tym powiemy w następnym rozdziale.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Żądanie 40
Co Bóg złączył, niech żaden człowiek nie rozłącza, gdyż małżeństwo jest odbiciem przymierza Boga z ludźmi
A On, odpowiadając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza. (Mt 19:4-6)
Bo twoim małżonkiem jest twój Stwórca, jego imię Pan Zastępów ... (Iz 54:5)
Jezus żąda, aby mężowie i żony dotrzymywali sobie wierności w małżeństwie. Wie, że nie jest to łatwe, jednak poucza nas, że wierność małżeńska jest bardzo ważna, ponieważ małżeństwo jest dziełem samego Boga, poprzez które stwarza On nową, przekraczającą ludzkie pojęcie rzeczywistość „jednego ciała” oraz pokazuje światu w ludzkiej postaci przymierze pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Małżeństwo jest święte daleko bardziej niż większość ludzi sądzi, ponieważ jest ono wyjątkowym dziełem Bożym, jest radykalnym wyrażeniem związku Boga ze swoim ludem oraz manifestacją chwały Bożej. Zgodnie z nauką Jezusa, która zaprzecza wszystkim współczesnym założeniom pomniejszającym rolę małżeństwa, małżeństwo jest wielkim dziełem Boga i świętym przymierzem, które rozwiązuje jedynie śmierć.

Małżeństwo – obraz przymierza Boga z jego ludem

Jezus znał Stary Testament i widział siebie oraz swoją misję jako jego wypełnienie (Mt 5:17-18). Oznacza to, że wiedział co Bóg powiedział o swoim przymierzu z jego ludem, które przedstawiał jako małżeństwo. Bóg na przykład powiedział: „Bo twoim małżonkiem jest twój Stwórca, jego imię Pan Zastępów” (Iz 54:5); a także: „W owym dniu - mówi Pan - powie do mnie: Mężu mój! … I zaręczę cię z sobą na wieki; zaręczę cię z sobą na zasadzie sprawiedliwości i prawa, miłości i zmiłowania. I zaręczę cię z sobą na zasadzie wierności, i poznasz Pana” (Oz. 2:18, 21-22). „A gdy znowu przechodziłem koło ciebie i widziałem cię, oto nadszedł twój czas, czas miłości. Wtedy rozpostarłem nad tobą poły swojej szaty i nakryłem twoją nagość, związałem się z tobą przysięgą i zawarłem z tobą przymierze mówi Wszechmocny Pan - i stałaś się moją.” (Ezech 16:8) „Lecz jak kobieta zdradza swojego kochanka, tak wy mnie zdradziliście, domu Izraela - mówi Pan.” (Jer 3:20)
W kontekście powyższych wersetów biblijnych jest rzeczą oczywistą, że Jezus postrzegał ustanowienie przez Boga instytucji małżeństwa jako widzialną reprezentację związku pomiędzy nim a ludem Bożym. W taki sposób odczytywał ten opis: „Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” (1 M 2:24). Słowa te wypowiedział sam Bóg, gdyż Jezus wyraźnie oświadczył, że nie są one słowami Mojżesza, lecz że wyszły one ust Bożych (Mt 19:4-5). Mówiąc te słowa Bóg planował nazwanie swojego ludu małżonką, a siebie jej mężem. Dlatego związek pomiędzy mężczyzną a kobietą jest stworzoną przez Boga wyjątkową więzią, obrazującą związek pomiędzy Bogiem, a jego ludem.

Bóg wiąże każde małżeństwo na swoją chwałę

Jezus wyraźnie stwierdził, że to Bóg wiąże małżeństwa. Nie pozostawia nam co do tego wątpliwości, które zmuszałyby nas do nas do poszukiwania takiego zrozumienia na kartach Biblii, ani też nie ogranicza Bożego działania w tworzeniu tej więzi tylko do pierwszego małżeństwa Adama i Ewy. Powiedział: „Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza” (Mt 19:6). Ostatecznym sprawcą więzi małżeńskiej nie jest człowiek, lecz Bóg. Wynika z tego, że Bóg wiąże ze sobą każde małżeństwo, gdyż Jezus powiedział nam, aby małżeństwa nie rozłączać, a jedyne małżeństwo, które możemy skutecznie rozłączyć, to nasze własne. Tak więc związek małżeński, nie tylko sama koncepcja czy instytucja małżeństwa czy też jedynie pierwsze małżeństwo, to Boże dzieło. Sam Bóg pracował nad połączeniem węzłem małżeńskim mężczyzny z kobietą, aby tych dwoje stało się jednym ciałem nie z własnego wyboru, ale dzięki działaniu Boga.
Mężczyznę i kobietę, którzy są w tak stworzonym przez Boga związku „jednym ciałem”, łączy przymierze podobne do przymierza Boga z Izraelem. Ich małżeństwo jest obrazem związku Boga z jego ludem. Poprzez instytucję małżeństwa Bóg wypełnia całą ziemię świadkami (najczęściej nieświadomymi) związku pomiędzy nim, a jego ludem przymierza. Dlatego też rozwód i powtórne małżeństwo to bardzo poważne rzeczy, gdyż przekazują światu fałszywy obraz przymierza Boga z jego ludem. Bóg nigdy nie rozwiódł się ze swoją małżonką, aby poślubić inną. Były bardzo bolesne okresy separacji, Bóg jednak zawsze przyjmował ją z powrotem. Księga proroka Ozeasza jest świadectwem radykalnej miłości Boga do swojej krnąbrnej małżonki. Bóg nigdy nie porzuca swojej małżonki. Nawet kiedy musi ją odprawić z powodu jej cudzołożnego bałwochwalstwa, w odpowiednim czasie sam zabiega o jej powrót. Małżeństwo ma być obrazem niezachwianego i łaskawego oddania się Boga swojej małżonce, którą jest jego lud.
Celem małżeństwa jest więc uwielbianie w taki sposób Boga. W Księdze Jeremiasz Bóg powiedział: „Bo jak pas przylega do bioder męża, tak chciałem, aby cały dom izraelski i cały dom judzki - mówi Pan - przylgnął do mnie, aby być moim ludem, moją chlubą, chwałą i ozdobą” (Jer 13:11). Bóg z własnej woli wybrał Izraela i zawarł z nim związek małżeński, aby lud Izraela był odbiciem jego chwały. Dlatego małżeństwo jest dziełem Bożego stwórczego działania, obrazem jego miłości na podstawie zawartego przymierza, oraz odbiciem jego chwały.

Dlaczego Mojżesz dopuścił rozwód?

Powyższe rozważania pozwalają zrozumieć dlaczego żądanie Jezusa, aby małżonkowie dochowywali sobie wierności, wywołało tak wielkie zdziwieniu wśród faryzeuszy. Trudno im było uwierzyć, że Jezus podniósł wymagania tak wysoko. Przyszli do niego z pytaniem: „Czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny?” (Mt 19:3). Jezus odpowiedział im nawiązując do opisu stworzenia, a nie do zakonu mojżeszowego. Innymi słowy przedstawił sens małżeństwa na podstawie pierwotnego planu Boga, a nie na podstawie przepisów zakonu, które regulowały relacje małżeńskie w kontekście grzechu.
Jezus powiedział: „A On, odpowiadając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza” (Mt 19:4-6). Opowiedział im, że Bóg stworzył małżeństwo po to, aby było trwałe, dlatego tez nie wolno nam go traktować jako czegoś, co można anulować.
Po takiej odpowiedzi faryzeusze uznali, że mają Jezusa w potrzasku. Wydawało im się, że jego wypowiedź była sprzeczna z zakonem Mojżeszowym, dlatego zapytali: „Czemuż jednak Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i odprawić?” (Mt 19:7) Innymi słowy właściwie zinterpretowali wypowiedź Jezusa jako stwierdzenie, że nie wolno nigdy łamać przymierza małżeńskiego. Ponieważ jednak inaczej rozumieli zakon Mojżeszowy, dlatego zapytali dlaczego Mojżesz pozwolił na odprawianie żon, skoro według Jezusa przymierza małżeńskiego nie wolno łamać.
Jezus odpowiedział im: „Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było” (Mt 19:8). Jezus w ten sposób potwierdził prawdziwość mojżeszowego opisu stworzenia i stwierdził, że tak jak na początku małżeństwo było zaplanowane związek nie podlegający zerwaniu, tak też w Królestwie Bożym, które Jezus nam przybliżył, należy przywrócić pierwotne założenia odnośnie małżeństwa i utwierdzić je. Innymi słowy Jezus podniósł poziom wymagań dotyczących małżeństwa ponad to, na co zezwalał Mojżesz, mówiąc: „A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży” (Mt 19:9).

Spustoszenie spowodowane rozwodem

Dochodzimy do punktu, w którym należy odpowiedzieć na pytanie: Czy Jezus pozwolił swoim uczniom rozwodzić się i zawierać ponowne związki małżeńskie? Czy Jezus dopuszcza do tego w pewnych sytuacjach? Wśród naśladowców Jezusa nie ma na to pytanie zgodnej odpowiedzi. Chcę od razu powiedzieć, że jest mi wiadome, iż pobożniejsi ode mnie mieli w tej kwestii inne poglądy niż ten, który tu przedstawiam. Nie uważam swoich opinii na ten temat za ostateczne i rozstrzygające, i jeśli ktoś wykaże mi błąd, gotów jestem je skorygować. Pragnę jedynie wyjaśnić dlaczego Jezus uważał, że jedynie śmierć rozwiązuje małżeństwo i że nie wolno zawierać powtórnego związku małżeńskiego dopóki żyje poprzedni współmałżonek.
Mam świadomość, że dla niektórych stwierdzenie to może wydawać się przytłaczające i tylko pomnaża miarę cierpienia, do którego nie chcieli się przyczynić. Rozwód jest rzeczą bolesną – często powoduje większy ból, niż śmierć współmałżonka. Często mija wiele lat, zanim człowiek potrafi sobie z nim poradzić. Rozwód powoduje niezmiernie wielki wstrząs w życiu, a świadomość porażki oraz poczucie winy może być odczuwany jako tortury duszy. Rozwodnik spędza wiele nocy we łzach, podobnie jak psalmista (Ps 6:6). Trudno jest mu normalnie pracować, a ludzie odwracają się od niego z mieszanymi uczuciami. Może być przytłoczony poczuciem osamotnienia i może go zżerać poczucie zmarnowania sobie przyszłości. Ból pogarszają jeszcze spory w sądzie.
Często także bardzo cierpią z tego powodu dzieci. Rozwodzący się rodzice żywią złudną nadzieję, że rany wywołane ich rozwodem nie spowodują okaleczenia dzieci i nie zrujnują w przyszłości ich małżeństw. Napięcia spowodowane alimentami oraz ograniczoną opieką nad dziećmi pogłębiają tylko rany, a dziwaczne i sztuczne prawo do odwiedzin rozciąga tragedię na dziesięciolecia.
Te czynniki, a także wiele innych sprawiają, że osoby wrażliwe płaczą z płaczącymi. Starają się nie powiększać bólu. Czasami tak okazana troska odczytywana jest błędnie jako kompromis. Ludzie myślą, że konfrontacja z grzechem wyklucza okazywanie pełnej miłości troski – że łagodność Jezusa i surowość jego żądań nie mogą być różnymi przejawami miłości. Niemniej jednak rozwód nie jest rzeczą właściwą.

Wezwanie do miłości zgodnej z nauką biblii

Jezus był osobą niezwykle troskliwą. Jego nauczanie na temat rozwodu oraz powtórnego małżeństwa jest także stanowcze: „Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza”. W rzeczywistości stanowcza pełna miłości konfrontacja z żądaniami Chrystusa jest przejawem troski, ponieważ grzeszna decyzja jest równie szkodliwa dla człowieka, co emocjonalny ból. Jest to prawdą w odniesieniu do osób, a także w odniesieniu do kościoła i społeczeństwa. Sprzeniewierzanie się zasadom świętości małżeństwa ze względu na współczucie wobec ludzi może wydawać się na pierwszy rzut oka przejawem miłości, jednak na dłuższą metę powoduje spustoszenie. Podtrzymywanie silnej struktury przymierza małżeńskiego wysokimi wymaganiami moralnymi wydaje się na pierwszy rzut oka trudne, jednak zapewnia dziesiątki tysięcy błogosławieństw, które przyszłe pokolenia traktują jako oczywistość.
W obliczu rozwodów i powtórnych małżeństw wielkim wyzwaniem dla naśladowców Jezusa jest kochać biblijnie. Wielkim wyzwaniem jest mieszać łzy współczucia z twardą miłością posłuszeństwa. Jedynie to uwielbi Chrystusa i podtrzyma duchowe zdrowie oraz siłę małżeństw oraz Kościoła, który Jezus założył.
Jezus odrzucił usprawiedliwienie rozwodów (Mt 19:3-9; oraz Mk 10:2-12) podane przez faryzeuszy w nawiązaniu do Starego Testamentu (5 M 24), a także ponownie podkreślił zamysł Boży podczas stworzenia, aby żaden człowiek nie rozłączał tego, co złączył Bóg. Stwierdził, że Mojżesz dał możliwość rozwodu ze względu na zatwardziałość serca ludzkiego, a następnie dał do zrozumienia, że przyszedł na ziemię, aby temu zaradzić. Wolą Jezusa jest, aby jego naśladowcy kierowali się w życiu wyższymi normami moralnymi, niż te, które dopuszczał zakon Mojżeszowy.
A dokładnie jakimi normami? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć w następnym rozdziale.


wtorek, 5 kwietnia 2011


Żądanie 39
Nie przysięgajcie – niech wasza mowa będzie Tak – tak, nie – nie
… ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. (Mt 5:36-37)
Ale Jezus milczał: Wtedy arcykapłan rzekł do niego: Zaklinam cię na Boga żywego, abyś nam powiedział, czy Ty jesteś Chrystus, Syn Boga. Rzecze mu Jezus: Tyś powiedział. (Mt 26:63 ­64)

Nowa norma prawdomówności

Jezus powiedział „Ale Ja wam mówię: Nie składajcie żadnych przysiąg. ... Niech wasza mowa będzie po prostu: Tak - tak, nie – nie, bo co ponadto jest, pochodzi od złego” (Mt 5:34, 37; przekład dosłowny). Stwierdzeniem tym przekreśla kreatywne i nieuczciwe sposoby unikania mówienia prawdy (które przedstawione zostały w poprzednim rozdziale). Innymi słowy Jezus wymaga od nas więcej, niż starotestamentowy nakaz dotrzymywania przysiąg i mówi, aby nie przysięgać. Wydaje się, że powiedział to dlatego, ponieważ wraz z przybliżeniem się Królestwa Bożego poprzez jego służbę (Łk 11:20; 17:21), obecnością samego Króla (Mt 21:15-16) oraz zesłaniem Ducha prawdy (J 15:26) i zapoczątkowaniem nowego przymierza (Łk 22:20; patrz Żądanie 23), norma prawdomówności powinna zostać podwyższona, przy jednoczesnym zmniejszeniu miary kompromisu ze złem na tym świecie.
Jezus powiedział, abyśmy w ogóle nie przysięgali, ponieważ wszystko poza prostym tak – tak, nie – nie, pochodzi od złego. Zło w sercu człowieka doprowadziło do powstania kłamstwa i oszustwa. Jezus stwierdził, że te rzeczy pochodzą od „ojca kłamstwa” (J 8:44) i czerpią swą siłę ze zła obecnego w sercu człowieka. Z tego też powodu prawda jest przez cały czas narażona na stłumienie. Jednak bez prawdy życie społeczne nie jest możliwe. Musi istnieć pewna miara zaufania w małżeństwach, przedsiębiorstwach, szkołach, rządach państw i w olbrzymim świecie zobowiązań umownych, nie mówiąc już o cennych strukturach przyjaźni międzyludzkich. Dlatego też zło kłamstwa, oszustwa i zwodzenia, które przenika serce człowieka oraz społeczeństwa, ogranicza się za pomocą środków zwanych przysięgami.

Przysięgi mają na celu zapewnienie tego, czego nie zapewniamy z miłości

Zło, które podminowuje wzajemne zaufanie, to zasadniczo egoizm i zła wola. Aby uzyskać pożądaną rzecz dopuszczamy się przekręcania prawdy nawet na czyjąś szkodę. Wynika z tego, że podtrzymanie prawdy wymaga podtrzymania miłości. Gdybyśmy nie byli egoistami i nie postępowali wobec innych niegodziwie, nie łamalibyśmy obietnic, nie kłamali ani udawali. Wówczas królowałaby prawda. Ponieważ jednak światem nie rządzi miłość, dlatego też powstała potrzeba składania przysiąg celem uzupełnienia niedostatków miłości. Przysięgi wprowadzono z konieczności spowodowanej brakiem miłości. Ponieważ nie okazujemy sobie nawzajem miłości i nasze słowa nie wynikają z miłości, dlatego składamy przysięgi, aby zapewniać innych o własnej prawdomówności. narażamy się na niebezpieczeństwo ze strony bóstwa za złamanie danego słowa. Oznacza to, że wzgląd na nasze dobro czynimy miarą naszej prawdomówności. Nie chcemy, by Bóg nas uderzył. Ten wzgląd na własne dobro jest udziałem każdego człowieka, nawet niewierzący to mają. Dlatego przysięgi mają moc gwarantującą naszą prawdomówność.
Słowa Jezusa można sparafrazować następująco: „Wzywam was, abyście stosowali inną normę prawdomówności. Wzywam was, abyście dawali świadectwo nadejścia mojego królestwa oraz świadczyli o tej prawości, którą wprowadziłem na ten świat. Tak, nadal jesteście na tym upadłym świecie, w którym jest kłamstwo i oszustwo. Wśród tych, którzy jeszcze nie poznali mojej zbawiającej mocy przysięgi mogą być konieczne, by utrzymać porządek społeczny wspólnot ludzi nieodrodzonych. Pełnią one rolę pewnego rodzaju zapory na rzece ludzkiego fałszu”.

Jezus stwierdził: „Ty tak powiedziałeś”.

Wypowiedź Jesusa można przedstawić następująco: „Ale co do was, którzy mnie znacie i idziecie za mną, którym darowałem odpuszczenie grzechów i których serca przemieniłem — to niech wasze tak i nie będzie równie wiążące, jak przysięga. Niech wasze postępowanie będzie bez zarzutu. Kiedy sekretarz sądu zapyta was: Czy przysięga pan mówić prawdę, cała prawdę i tylko prawdę, tak mi dopomóż Bóg?, wówczas . spójrzcie mu prosto w oczy i powiedzcie: Będę mówić prawdę”. W noc poprzedzającą ukrzyżowanie Jezusa, arcykapłan zapytał go podczas procesu: „Zaklinam cię na Boga żywego, abyś nam powiedział, czy Ty jesteś Chrystus, Syn Boga” (Mt 26:63). Innymi słowy arcykapłan zażądał, aby Jezus odpowiedział czy jest Mesjaszem wzywając Boga na świadka.
Jezus nie ustąpił i zgodnie z przykazaniem, które sam wcześniej podał (Mt 5:37), odpowiedział: „Tyś powiedział”. To było jego proste „tak”: „Tyś powiedział i masz słuszność” (Mt 26:64; patrz Mk 14:62). Nie było potrzeby składania przysięgi. Jego „tak” jest równie dobre, jak przysięga. Arcykapłan odczuł pełna siłę tej prawdy i nie musiał dalej naciskać na złożenie przysięgi. Rozdarł swoje szaty i powiedział: „Zbluźnił! Czyż potrzeba nam jeszcze świadków? Oto słyszeliście bluźnierstwo” (Mt 26:65).

Czy naśladowcy jezusa powinni w ogóle składać przysięgi?

Sednem radykalnego stwierdzenia Jezusa o przysięganiu jest żądanie, abyśmy byli ludźmi na wskroś uczciwymi i w pełni prawdomównymi. Należy jednak zadać sobie następujące pytanie: Czy naśladowcy Jezusa nie powinni nigdy składać przysiąg? Zanim odpowiem, chciałbym zwrócić uwagę na pewną ciekawą rzecz – to pytanie można postawić inaczej. Jezus powiedział: „A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali” (Mt 5:34), ale także powiedział: „Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie” (Mt 5:37). Dlatego pytanie o to, czy w ogóle nie powinniśmy przysięgać można przedstawić następująco: Czy naśladowcy Jezusa powinien składać obietnice, deklaracje albo odpowiadać na pytania inaczej, jak poprzez zwykłe „tak” i „nie”?
Takie postawienie kwestii jest pomocne, ponieważ istnieją pewne wyjątkowe sytuacje w służbie Jezusa, które podważają twierdzenie, że naśladowcom Jezusa nie wolno dodawać do prostych deklaracji „tak” i „nie” żadnych innych słów w celu podkreślenia swojej prawdomówności. Jednym z najczęstszych powiedzeń Jezusa jest zwrot „Zaprawdę”, który w Ewangeliach występuje ponad pięćdziesiąt razy, a także jeszcze silniejszy zwrot: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam”, który występuje w Ewangeliach ponad dwadzieścia pięć razy.
Opisując zastosowanie tego zwrotu, D. A. Carson stwierdził: „Jezus stosuje ten zwrot dla potwierdzenia oraz podkreślenia wiarygodności i wagi swoich wypowiedzi”.[1] Jeśli na tym świecie żył ktoś tak prawy, że nie musiał dodawać żadnych innych słów dla podkreślenie swojej prawdomówności, to tym kimś był Jezus. A jednak dodawał różne zwroty dla podkreślenia swoich wypowiedzi. Najwidoczniej stosowanie dla podkreślenia swoich wypowiedzi różnych słów, które nie muszą być wypowiedziane, nie wynikało z niedostatecznej prawości Jezusa – były one wypowiedziane w przypływie miłości – pragnienia, aby słuchacze uświadomili sobie niepodważalną wiarygodność tego, co zostało powiedziane, ponieważ być może nie zdawali sobie sprawy z tego jak wiarygodnym mówcą jest Jezus.
Fakt ten skłania mnie do ostrożności przed zbyt pochopnym stwierdzeniem, że naśladowca Jezusa może być osobą na tyle prawą, że ze względu na słuchaczy wolno mu w różnych sytuacjach dodawać różne stwierdzenia dla podkreślenia własnej prawdomówności. Co więcej, Jezus był świadomy tego, że sam Bóg, który jest esencją prawości, potwierdzał czasami swoje słowa przysięgami. Czynił to nie dla zrekompensowania niedostatecznej wiarygodności swoich słów, lecz aby zachęcić nas, abyśmy mu wierzyli (patrz Łk 1:73; 1 M 22:16). Wydaje się więc, że istotą nakazu Jezusa jest absolutna prawość prawdomówność, jednak nie wydaje się, by w tym żądaniu bezwzględnie zastrzegł, że prawdomówność można wyrażać jedynie za pomocą określonych słów.

Niektóre przysięgi można składać

Czy więc na podstawie tych rozważań można powiedzieć, że istnieją wyjątki od pozornie bezwzględnego zakazu „A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali”? Skłonny jestem przyznać, że powinniśmy być otwarci na to, że pewne formuły przysiąg (jak np. „Wzywam Boga na świadka, że to co mówię jest prawdą”) mogą być pewnym sposobem wyrażenia miłości wobec kogoś, kto nas nie zna (i nic nie wie o naszej wiarygodności) i z racji swojej tradycji kulturowej uwierzyłby nam gdybyśmy złożyli przysięgę. Innymi słowy podany przez Jezusa bezwzględny zakaz przysięgania dotyczy nadużywania przysiąg (patrz Mt 5:35-36 oraz Mt 23:16-22), a przez cały czas i we wszystkich kręgach kulturowych obowiązuje jego żądanie, abyśmy byli ludźmi bezwzględnie uczciwymi i prawdomównymi.

należy jednak wystrzegać się  neutralizowania bezwzględnego żądania mówienia prawdy

Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że formuły przysiąg bądź inne formy przyrzeczeń stosujemy nie po to, aby naszym słowom nadać większa wiarygodność, niż wynikałoby to z naszego postępowania, lecz jedynie po to, aby pomóc innym przyjąć szczerą prawdę naszych słów. Jednak nawet teraz, kiedy piszę słowa tego rozdziału, odczuwam do pewnego stopnia zneutralizowanie tej wypowiedzi Jezusa. On naprawdę wyznaczył nam wyższy poziom, niż przykazanie „Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich” (Mt 5:33). Celem jego żądania jest coś więcej, niż tylko wezwanie do dotrzymywania obietnic. Jego żądanie jest apelem o odejście od stosowania przysiąg. Nasza nowa postawa powinna być taka, że składanie przysiąg nie jest konieczne. Należy być ostrożnym ze składaniem przysiąg. Złożenie przysięgi najprawdopodobniej (o ile nie z konieczności) sygnalizuje moją niedostateczną wiarygodność, która może przynieść hańbę Jezusowi. Jedną z rzeczy, które przynoszą Jezusowi chlubę jest to, że On uwalnia nas od potrzeby kłamania i od potrzeby udowadniania, że nie kłamię.
Naśladowcy Jezusa nie są ludźmi jedynie uczciwymi – to ludzie, którzy rozwijają się wewnętrznie tak, aby dość do stanu w którym nie będą im potrzebne zabezpieczenia przed podejrzeniami o nieszczerość. Dlatego też znajdą sposoby - odmienne od przyjętych przez ten świat - ogłaszania Jezusa Panem nad swoimi umysłami i ustami. W końcu przecież Jezus pragnie być znany jako droga, prawda i życie. Żąda, abyśmy żyli i mówili tak, aby ludzie poznali jego chwałę.


[1] D. A. Carson, The Gospel According to John. Grand Rapids, Mich., USA, Eerdmans, 1991, s. 162.