Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wzory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wzory. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 listopada 2008

Sam Bόg jest godzien.


Corrie ten Boom była chrześcijanką, ktόra mieszkała w Holandii i przeżyła niemiecki obóz koncentracyjny w czasie drugiej wojny światowej. Była aresztowana razem z rodziną za to, że ukrywali w swoim domu Żydόw. Po koniec wojny była uwolniona z obozu i publicznie chwaliła Boga za to, że uchronił ją od komory gazowej i śmierci głodowej. Corrie ten Boom podrόżowała po całym świecie, aby dzielić się z ludźmi Bożą miłością i przebaczeniem nawet dla najgorszych grzesznikόw. Była także w Polsce w zborze w Bielsku-Białej. Stała się osobą popularną, wiele ludzi o niej słyszało i dziwili się jej wierze w Jezusa.
Często po spotkaniach, na ktόrych dzieliła się swoim świadectwem ludzie gromadzili się dookoła niej i mόwili: „jesteś wielką służebnicą Boga” albo „niesamowite jest to, że jesteś w stanie przebaczyć żołnierzom to, co oni ci zrobili.” Ludzie byli bardzo mili w tym co mόwili, ale Corrie to w pewien sposób przeszkadzało. Ludzie wywyższyli ją, a ona pragnęła żeby Bόg dostał wszelką chwałę za Jego działanie w jej życiu.
Corrie wypracowała sobie pewien sposób. Postanowiła cierpliwie słuchać miłych rzeczy, ktόre ludzie jej mόwili i przyjąć każdy komplement jak piękną rόżę. Po każdym spotkaniu gromadziła wiele rόży i każdego wieczoru przypominała sobie rzeczy, ktόre ludzie jej mόwili i oddawała cały bukiet komplementόw Bogu. Modliła się „Panie, ta osoba mi mόwiła, że jestem niesamowita dlatego, że przebaczyłam, ale Ty jesteś tym, ktόry przebaczył najwięcej w chwili gdy umarłeś na krzyżu.” Albo: „Panie Jezusie, ta osoba mόwiła, że jestem wielką Chrześcijanką, ale nie ma wielkiego Chrześcijanina, wielki jest tylko Zbawiciel.”

Jest to wspaniały sposόb, na oddawanie chwały Bogu! Corrie rozumiała, że wszelka chwała, uwielbienie i cześć należy do Boga. Kiedy ludzie wywyższają nas, musimy wykorzystać okazję aby przekazywać tę chwałę od siebie do Boga.
Sam Bόg jest godzien.

poniedziałek, 17 listopada 2008

Fanny Crosby


W objęciu Jezusowym bezpiecznie czuję się,
Tam radość niewymowna, Pokόj ogarnia mię.
Głosem pasterskim woła: „Pojdź do mnie, pojdzie i wierz;
Serca twojego burze Moja uciszy pierś!”

W objęciu Jezusowym nie zaznam męki trosk,
Moc i potęga piekła topi się tam jak wosk.
On z błędnych mię bezdroży do jasnych wiedzie stref,
Przetrwam doświadczeń chwilkę, A wzejdzie łzawy siew.

Jezu ucieczko moja, Jezus tyż za mnie zmarł!
Jużem się na tej skałe, O już bezpiecznie wsparł.
Tu cicho czekać będę, Aż minie nocy cień,
Aż na słonecznym brzegu Jasny mię wzbudzi dzień.

- Fanny Crosby


OTO NIEZWYKŁA HISTORIA JEJ ŻYCIA.
W maju 1820 roku Fanny (pełne jej imię brzmi Frances Jane), mając zaledwie sześć tygodni, nabawiła się przeziębienia, wskutek którego powoli zaczęła tracić wzrok. Lekarz rodzinny był w tym czasie akurat dłużej gdzieś poza miastem, więc rodzice zdecydowali się wezwać do swej córki kogoś, kto nie miał właściwych kwalifikacji, i w wyniku niewłaściwej diagnozy i zastosowania złego leku malutka Fanny całkowicie straciła wzrok. Niefortunny "lekarz" uciekł w panice z miasta.
Jednak Fanny nigdy z tego powodu nie nosiła w swoim sercu goryczy. Była od niej wolna przez całe swe życie. A żyła aż 85 lat. Pomimo swego kalectwa starała się żyć jak inne dzieci, a było to możliwe dzięki trosce wierzących rodziców. Wraz z wieloma innymi dziećmi jeździła konno, wspinała się na drzewa i uczestniczyła w różnych zabawach.

SPEŁNIONE MARZENIE NIEWIDOMEJ FANNY
Szczególny jednak wpływ na jej życie miała jej babcia. Była to osoba wielkiej cierpliwości. Zabierała Fanny na spacery i opowiadała jej o szczegółach otaczającego ich bogactwa natury. Wiele jej czytała, zapoznając w ten sposób z literaturą i poezją. Ale co najważniejsze - czytała jej też Pismo Święte. Fanny była swojego rodzaju fenomenem, nic więc dziwnego, że w wieku 10 lat znała na pamięć większość ksiąg Nowego Testamentu oraz pięć ksiąg Starego. Bardzo martwiło ją to, że nie mogła się uczyć w zwykłej szkole wraz z innymi dziećmi. W tych czasach nie było to możliwe. Wraz z babcią Fanny postanowiła jednak modlić się w tej sprawie do Boga. Błagała:"Panie Boże, spraw, bym mogła się uczyć w szkole tak jak inne dzieci". I nie trwało zbyt długo, gdy matka oznajmiła jej ekscytującą nowinę, że może się uczyć w Instytucie dla Niewidomych w Nowym Jorku. Już podczas pierwszego roku nauki okazała się być najlepszą uczennicą i po świetnym ukończeniu edukacji została w tej samej szkole nauczycielką.

WIERSZE ZAMIENIONE W PIEŚNI CHWAŁY
W miarę jak dorastała, jej pasją stawała się poezja. Kiedy miała lat 20 była już uznaną deklamatorką swoich wierszy, których chętnie słuchano podczas różnego rodzaju oficjalnych uroczystości. Była w tym czasie osobą bardzo popularną, znaną w całym mieście. Jednakże ciągle odczuwała w swoim życiu jakąś pustkę i dopiero wydarzenie roku 1849 sprawiło, że zrozumiała, czego naprawdę potrzebuje. W tym czasie nawiedziła miasto epidemia cholery, która dotknęła również uczniów w Instytucie. Połowa z nich zmarła. Śmierć tych uczniów, a również to, że jeden z nich zmarł na jej rękach sprawiło, że Fanny doznała wielkiego szoku. Przeżyła tę epidemię, ale dopiero w związku z nią zrozumiała, że przecież nie jest gotowa na śmierć. 20 listopada 1850 roku uklękła więc i oddała swoje serce Bogu. I tak wreszcie Bóg jej babci stał się rzeczywistością również dla niej samej. Cała jej poezja natychmiast zmieniła się w pieśni chwały dla Boga.

RADOŚCI I SMUTKI, ALE ZAWSZE Z JEZUSEM
Miała wielu przyjaciół, więc nie dokuczała jej samotność. Jednak Bóg sprawił, że w roku 1858 spotkała niewidomego muzyka Alexandra Vana Alstyne'a. Wyszła za niego za mąż i razem przeżyli szczęśliwe 44 lata. Mieli jedno dziecko, które zmarło jednak w wieku niemowlęcym. Wtedy to Fanny napisała znaną pieśń: "W objęciu Jezusowym bezpiecznie czuję się, w objęciu Jezusowym nie zaznam męki, trosk". Fanny nawet w podeszłych latach nie narzekała na brak zajęć, ponieważ oprócz parania się poezją, pracowała również wśród ubogich - ich los nigdy nie był jej obojętny. Świadczyła im i zachęcała do poznania Boga.

Zmarła pełna pokoju w swoim domu w Bridgeport 12 lutego 1915 roku. Tłumy ludzi na jej pogrzebie ujawniły jak wielki wpływ miało jej życie na życie innych. Jedna z ostatnich jej pieśni wyraża prawdziwą tęsknotę: "I zobaczę Go twarzą w twarz i powiem - zbawiona łaską..."

Niniejszy tekst udostępniamy dzięki uprzejmości miesięcznika "Chrześcijanin"

środa, 30 stycznia 2008

Raduję się, że Bóg dał nam wzory do naśladowania


Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.

(Hebr. 13:7-8)


Autor listu do Hebrajczyków każe nam pamiętać wodzów, którzy głosili nam Słowo Boże. Bóg okazuje nam łaskę poprzez ludzkie wzory. Tylko Jezus jest doskonałym wzorem, ale jest wiele ludzi, którzy także są dobrymi wzorami dla nas. Powinniśmy ich pamiętać i naśladować ich wiarę. Bardzo lubię czytać o wodzach, którzy głosili Słowo Boże, takich jak Luter, Kalwin, Spurgeon, Edwards, Bunyan, Hudson Taylor, Mueller itd. Od czasu do czasu będę pisać o tych wodzach, żebyśmy ich pamiętali i naśladowali.

Osoba, która ma największy wpływ na moje życie ma na imię David Layer i jest moim ojcem. Mój Ojciec głosił i głosi Słowo Boże, a ja raduję się że Bóg pozwolił mi wychowywać się w jego domu. David nie jest pastorem ani misjonarzem, przez 30 lat pracował w fabryce General Motors produkującej części samochodowe.

Kiedy myślę o cechach w życiu mojego Ojca, które są najbardziej godne naśladowania, jedna jest oczywista, wierność. Rok po roku mój Ociec dostawał drobne nagrody z fabryki, za to że przez cały rok nie opuścił ani jednego dnia pracy, ani razu nie spóźnił się. Mój ojciec codziennie był obecny w fabryce, gdzie musiał pracować aby utrzymywać swoją rodzinę.

Jego rodzice mieszkali na farmie, godzinę jazdy od naszego domu. Mój dziadek także był pobożnym mężczyzną, który w każdy wtorek prowadził studium Biblijne w domu emerytów. Siedemnaście lat temu mój dziadek umarł i ludzie z tego domu nie wiedzieli kto może go zastąpić. Mój ojciec miał wiele obowiązków związanych z pogrzebem, ale w ten wtorek wieczorem poprowadził studium biblijne dla emerytów. W następny wtorek też je poprowadził i tak przez ostatnie siedemnaście lat mój ojciec wsiada do pickup'a i jedzie godzinę w jedną stronę, aby głosić Boże słowo. Na pewno czasami mu się nie chce, na pewno czasami jest bardzo zmęczony pracą, czasami trochę przeziębiony, czasami pada śnieg. Ale prowadzenie studium jest jego odpowiedzialnością, i tydzień po tygodniu głosi Boże Słowo. Oczywiście moja babcia nie jest w stanie sama utrzymać całego ogrodu, sadu i starych budynków na farmie, więc mój ojciec przez ostatnich siedemnaście lat pracuje też kilka godzin w tygodniu u swojej mamy.

Mój ojciec miał brata ciotecznego, Kena, który chorował na raka. Umierał powoli przez dwa lata, i prawie codziennie przez dwa lata mój ociec odwiedzał go. Kiedy dowiedział się, że jest pewne bardzo drogie lekarstwo, które mogłoby uratować życie Kena, mój ojciec był gotowy sprzedać nasz dom, aby zapłacić za leczenie swojego brata. Ken na to nie pozwolił i kiedy umarł, mój ojciec odwiedzał jego rodzinę kilka razy w tygodniu, pomalował ich dom wewnątrz i z zewnątrz i do dzisiaj by się o nich troszczył, jeżeli nie przeprowadziliby się w inne miejsce.

Tak jak każdy z nas, mój ojciec ma trudności w życiu. Są pewne sytuacje, które wywołują u niego wielki ból i smutek. Prawdą jest że walczy on z depresją, czasami przez kilka dni mój ojciec chodzi w ciemnej dolinie. Ale dzięki Bożej łasce jest wierny, i nawet wtedy wypełnia swoje obowiązki. Każdej niedzieli rano uczy w szkółce niedzielnej dla chłopców ze szkoły podstawowej, w każdy piątek wieczorem naucza alkoholików i narkomanów w ramach pewnej służby w zborze. Teraz musi także, razem z moją mamą, wychowywać troje swoich wnuków. Bóg daje małe dzieci raczej młodym ludziom, ale mój ojciec wstaje w nocy kiedy dzieci płaczą, ubiera je rano i prowadzi do przedszkola. Wiele ludzi liczy na Davida Layer'a, i może na niego liczyć, bo jest wierny.

Wiemy, że Bóg oczekuje od nas wierności i nagradza wierność.

A od szafarzy tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny.

(1 Kor. 4:2)

Rzekł mu Pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdż do radości Pana swego.

(Mat. 25:21)

Raduję się za wzór wierności.